Tygodnik Podhalański, 31 grudnia 2015

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2015)

Maciej Pinkwart

Parszywa starość i bolszewicy

 

Zdzieram ostatnią kartkę z kalendarza i przypominam sobie lekarza drugiego sortu, ale świetnego literata i publicystę, Tadeusza Boya-Żeleńskiego:

Gdy się człowiek robi starszy,

wszystko w nim powoli parszy…

wieje,

ceni sobie spokój miły,

i czeka, aż całkiem wyły..

sieje.

Ale mało mnie to pociesza. Życie staruszka nie bywa ostatnio wesołe, jednak jest pełne nadziei. Pewno nie mam co liczyć na otrzymanie 500 zł na dziecko, zwłaszcza drugie, ale może choć viagrę będę miał za darmo i lekarza, który mnie nie pozbawi życia? Mam coraz gorszy wzrok, ale dzięki temu mniej krytycznie oceniam urodę okolicznych pań. Gdyby wszystkie wyglądały jak w jednej ze znanych mi miejscowości, to by ludzkość wyginęła już za dwa pokolenia. Inna rzecz, że ponoć nie ma brzydkich kobiet, bywa tylko za mało wódki, ale to powiedzenie nie dotyczy Polski, gdzie nigdy nie ma za mało wódki.

Coraz gorzej słyszę, więc nie przejmuję się opiniami, zaliczającymi mnie do ludzi drugiego sortu, lemingów, komuchów, gestapowców, Żydów i roznoszących dżumę islamistów. Mam coraz gorszą pamięć, więc nie pamiętam już, kto został burmistrzem dlatego, że obiecał otwarcie nieczynnej od wielu lat trasy narciarskiej na Gubałówce, ani który prezydent skończył, a który zaczął urzędowanie ułaskawiając przestępcę nie z litości, tylko z solidarności partyjnej i dlaczego jedno było złe, a drugie dobre.

Poczucie humoru mam zeszłowieczne i to, co mnie do tej pory irytowało, szalenie mnie bawi. Orędzia, pozbawianie sędziów prawa do sądzenia, nocne ustawy, nocne przysięgi, nocne zdobywanie przez polskich wojaków siedziby analityków NATO, dla osadzenia w niej swojego człowieka... Tych żartów jest cała kupa i niewątpliwie twórcy tej kupy nie tylko w nią wdepną, ale i poślizgną się na niej. Choć nawet jeszcze bardziej ubabrani będą noszeni na rękach przez akolitów, wychwalających niebiański zapach. Albo błogosławiących łona, które ich wydały, tudzież piersi, które ciż ssali. Jak przeczytałem o tych piersiach, to myślałem, że to manifestują zwolennicy Pawła Kukiza, którego zespół „Piersi” śpiewał kiedyś pieśń Ksiądz proboszcz już się zbliża, czego dziś już nikt nie pamięta.

Na starość przeszła mi nawet choroba morska, którą miewałem przy oglądaniu takich scen, jak w naszym cyrku przy Wiejskiej. Zwłaszcza, od kiedy nawą państwową kierują kapitanowie, nie mający nawet patentów sternika czy zwykłego prawa jazdy, za to wybrani podobno przez większość narodu. Ale ci bolszewicy w zasadzie mają dość słaby tytuł do autorytatywnego wypowiadania się o woli Polaków. Wystarczy uważnie przeczytać oficjalne wyniki wyborów z 25 X 2015. Było w nich uprawnionych 30.629.150 osób. W głosowaniu wzięło udział 15.597.073 wyborców. Na PiS głosowało 37,58%, czyli 5.861.380 osób. Stanowi to 15,2 % ludności Polski (38.478.602 obywateli).

Naturalnie, trzeba szanować i ten demokratyczny wybór, choć nie jest efektem woli narodu, tylko woli jego 15 procent. Dopóki pozostałe 84,8 % będzie to akceptować.

 

 

Poprzedni felieton