Tygodnik Podhalański, 6 sierpnia 2015

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2015)

Maciej Pinkwart

Nudy

 

Znajomy Anglik, niespodziewanie spotkany w jednym z kurortów śródziemnomorskich, roztaczał przede mną swoją wizję Zakopanego, które znał dobrze z własnych doświadczeń. Zaskakująco pozytywnie mówił o warunkach mieszkaniowych, doskonałym jedzeniu (Woshtzipeck is even better than tzatziki!), nad piciem po prostu się rozpływał.

- Tylko jedno, wiesz – zapatrzył się z nadpływające od Afryki fale, które delikatnie masowały nam stopy – w Zakopanem nie ma tego, co powinien mieć każdy europejski kurort: plaży nudystów.

Westchnąłem i przypomniałem Anglikowi, że choć bałwanów u nas nie brakuje, to jednak zasadniczo morza nie mamy.

- Of course, my friend – zgodził się ze mną – toteż ja nie o morzu mówię, tylko o plaży. Plaża powinna tworzyć byt samoistny. Zresztą współpracujecie z Sopotem: morze jest tam, a plaża będzie tu. Potem się wymienicie. Akcja powieści Saint-Exupery’ego toczy się na przykład na dużej plaży, a pilot, Mały Książę i lis nie chodzą się kąpać do morza.

- To oni byli nudystami? – zapytałem, żeby go zbić z tropu.

- Yes, bez wątpienia. Tylko lis był w futerku.

Odpędzając natrętne myśli o tym, ile kanonów moralnych złamał w tej powieści francuski pisarz (pedofilia, homoseksualizm, zoofilia, fitofilia, a nawet eutanazja…) – zastanowiłem się, gdzie nudyści mogliby opalać się w Zakopanem. Plaża funkcjonowała w Zakopanem już w latach międzywojennych, usytuowana na zachodnim stoku Antałówki, nieopodal miejsca, gdzie dziś jest Aquapark i gdzie teraz ludzie się opalają, aczkolwiek zasadniczo tekstylnie. Wcześniej w okolicy znajdował się park klimatyczny, na terenie należącym do właściciela gruntów, Władysława Zamoyskiego. Było nierówno, błotnisto, park zarastały kępy olszynek, między którymi pasły się krowy pana hrabiego. Ale park był, niekiedy przygrywała w nim orkiestra klimatyczna, krowy przy muzyce dawały więcej mleka, czasem nawet zachodzili letnicy i podobno kiedyś jakaś pani wystawiła do słońca łydkę. Jednak po paru latach hrabia wymówił Klimatyce umowę i chciał grunt ofiarować gminie, pod warunkiem, że ta oficjalnie zgodzi się na dzielenie przyjemności między letników i krowy. Ludzie zaczęli na to kręcić nosem, hrabia się obraził i park został zlikwidowany. Pańska łaska na pstrej krowie jeździ.

Jednak dziś, kiedy naprawdę nie mamy nic do ukrycia, uczciwej nagości nie trzeba się wstydzić i plażę nudystyczną powinniśmy umieścić w centrum miasta: najlepiej na Równi Krupowej koło magistratu, gdzie wszystko byłoby po czujnym okiem lokalnych władz.

Pod względem moralnym też nie powinno być zastrzeżeń, bo przy zwykłej zakopiańskiej pogodzie nudyści opalaliby się w dżinsach, swetrach i pod parasolami. Jednakże pogodę mamy w tym roku niezwykłą, prognozy na nadchodzący tydzień są upalne, a na nadchodzącą kadencję – wręcz gorące. Czy zatem, po prostu na wszelki wypadek, rada miejsko-parafialna nie powinna podjąć uchwały zakazującej tego typu rozrywek? Albo – co będzie o wiele ciekawsze – dopuścić nudyzm wyłącznie w sezonie zimowym?

 

 

 

Poprzedni felieton