Tygodnik Podhalański, 26 czerwca 2014

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2014)

Maciej Pinkwart

Monika Orleańska

 

Media są „czwartą władzą” – po monteskiuszowskich trzech: ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Ale chcą być władzą pierwszą. Dla wielu - jedyną, bowiem to za ich pośrednictwem do odbiorców dociera i to, co władza ma do powiedzenia, i to jaki ma w oczach mediów wizerunek. Media reprezentują różne poglądy, więc teoretycznie mamy w nich obiektywny obraz świata. Teoretycznie, bo kto spośród przeciętnych odbiorców czyta gazety wszystkich opcji? Kto ogląda nielubianą telewizję? Kto zmusza się do słuchania paplaniny przeciwników politycznych?

W Polsce ostatnich lat owa władza mediów wielokrotnie doprowadzała do kryzysów państwowych, o czym przekonali się choćby rządzący w czasach tzw. afery Rywina, Olina, czy Leppera, bohaterowie kontrolowanych przecieków czy wcześniejszych podsłuchów ze sfer rządowych. Teraz rozdmuchiwana jest do granic śmieszności rozmówka chamskich swojaków rządowych w warszawskiej restauracji. Tylko, że ani sam fakt złamania prawa przez nielegalne podsłuchiwanie, ani publikacja rynsztokowych rozmów, ani prawdziwe intencje rozmawiających nie są tematem dnia, tylko to, kto za tym stoi i jak można to wykorzystać do obalenia rządu. Dla opozycji normalka. Tylko, jeśli obalać rząd chce dziennikarka Monika Olejnik, to normalne nie jest.

Awantura o nieudolną akcję ABW w redakcji tygodnika „Wprost” jest przedstawiana jak wojna o niepodległość Polski, a nie jak próba zabezpieczenia narzędzia przestępstwa. Sprzedających sensację w postaci odgrzewanego kotleta i pluskwy w zupie dziennikarzy „Wprost” uważa się za bojowników o prawdę. Ale publikacja podsłuchanych rozmów Belki i Sienkiewicza to nie jest Watergate, kiedy to w wyniku publikacji gazety „Washington Post” odsłaniającej kulisy działania amerykańskiej władzy musiał ustąpić prezydent Richard Nixon, bo tam dziennikarze prowadzili śledztwo przez dwa lata i wiedzieli, czym ryzykują. Tutaj „Wprost” opublikował w piątek coś, co mu ktoś w czwartek podrzucił, a co dotyczyło wydarzeń sprzed roku…

Monika Olejnik nie od dziś raczej dyskutuje ze swoimi rozmówcami niż zadaje im pytania, ale na znanej konferencji obraziła się na premiera, dodatkowo informując go, że całe środowisko dziennikarskie jest przeciw niemu, oraz że nie zna wypadku w wolnym kraju, w którym służby specjalne wchodziłyby do redakcji i przeszukiwały jej komputery.

Monika Olejnik myli się w obydwu sprawach. Zdecydowanie nie całe środowisko podziela jej pogląd, a kreowanie się przez nią na rzecznika dziennikarstwa polskiego jest uzurpacją. Ponadto dziennikarka nie zna wydarzeń z 2011 r. w Wielkiej Brytanii, kiedy to nie tylko dokładnie przeszukano redakcję publikującego nielegalne podsłuchy News of the World, ale aresztowano dwóch jego redaktorów, a mająca 3 miliony nakładu i prawie 170 lat tradycji gazeta została zlikwidowana…

Media żyją z władzy. Mogą i powinny ją kontrolować. Ale w realnym świecie władzą nie mogą być, bo wtedy wszyscy przeniesiemy się do kingsajzowej krainy Muminków.