Tygodnik Podhalański, 3 kwietnia 2014

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2014)

Maciej Pinkwart

Wiosenne lanie wody

 

Choć jeszcze sporo czasu do Lanego Poniedziałku, wiosenne lanie wody przetacza się wokół wezbraną falą. Myślałem, że odbijającą palmę pierwszeństwa w dziedzinie szokowania bzdurami utrzyma Janusz Korwin-Mikke, który jakiś czas temu powiedział, że po to kandyduje do Europarlamentu, żeby Unię Europejską zlikwidować, a przedtem ją ośmieszyć, no i korzystać z diet oraz innych unijnych przywilejów po to, by obalić system. Prawda, że sam fakt kandydowania lidera Kongresu Nowej Prawicy ośmiesza Parlament Europejski, ale takie są uroki demokracji: każdy może próbować… JKM jest świetnym publicystą, doskonałym causerem i człowiekiem, który opanował do perfekcji sztukę pięknych upadków politycznych, zachowując przy tym wdzięk przeszło 70-letniego enfant terrible. Wiele jego poglądów podzielam – jak ten o zbędności nakazu zapinania pasów bezpieczeństwa w samochodach, o szkodliwości i nieskuteczności pobierania podatków oraz o głupocie tzw. poprawności politycznej, która zabrania nazywania debila debilem. Niestety, od lat jest to tylko lanie wody: żadnego z dobrych pomysłów nie udało się mu zrealizować. Natomiast kiedyś, gdy jeszcze zasiadał w Sejmie, to on palnął o konieczności wprowadzenia lustracji polityków i Sejm szybciorem to uchwalił. Skutki znamy.

Co do wdzięku, którego JKM nie można odmówić, to niewątpliwie ma go wiele była snowbordzistka i obecna posłanka Jagna Marczułajtis, która swoją twarzą oraz resztą osobowości firmuje ostatnio pomysł olimpiady, mającej się odbyć w 2022 roku w Krakowie, czyli w Tatrach, które w materiałach reklamowych umieszczono gdzieś tak między Nową Hutą a Podgórzem. Co oczywiście nie jest błędem, tylko nawiązaniem do wodewilu Wojciecha Bogusławskiego Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale, dzieła, którego akcja toczy się w podkrakowskiej Mogile. Ów cud mniemany zdaje się być główną ostoją krakowskiej idei olimpijskiej, a pani Jagna jego główną apostołką, co zademonstrowała ostatnio mówiąc, że rozwiązania komunikacyjne w terenie przyszłych igrzysk, w tym słynna zakopianka, nie są takie złe, o czym zaświadcza, bo niemal codziennie tędy jeździ, zwłaszcza zimą, i nie napotyka żadnych trudności. A gdzie indziej, w okolicach innych atrakcyjnych terenów w Europie jest znacznie gorzej.

Znam jedno miejsce w Europie, gdzie jeździ się gorzej: jest to droga z Fréjus do Saint-Tropez na francuskiej Riwierze. Tam na pokonanie ok. 30 kilometrów trzeba w sezonie przeznaczyć co najmniej trzy godziny. Z tym, że jeżeli przy dojeżdżaniu jest gorzej, to po dojechaniu jest lepiej.

Podzielam pogląd posłanki, że zakopianka jest świetną drogą dojazdową do Tatr, oczywiście pod warunkiem, że faktycznie znajdą się one w obrębie królewskiego miasta Krakowa i będzie można tam dojechać metrem. Ja wiem, że metra w Krakowie nie ma i pewno nie będzie, podobnie jak olimpiady, ale jak miło jest sobie pogawędzić… Albo liczyć na cud mniemany, czy inne dzieła Bogusławskiego. Szczególnie polecam Nędzę uszczęśliwioną lub Troje bliźniąt.