Tygodnik Podhalański, 6 marca 2014

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2014)

Maciej Pinkwart

Salowi

 

 

Kultura dobrze wypada w planach, a kiepsko w sprawozdaniach. Najwięcej mówi się o niej podczas kampanii wyborczej. Obiecywane wtedy – wśród innych ofiarowywanych społeczeństwu Niderlandów – cykle koncertów, dotacje dla wydawnictw, muzea czy opery nie zostaną zrealizowane tak samo, jak drogi szybkiego ruchu, koleje Paryż – Warszawa - Kijów, 3 miliony mieszkań czy nowe miejsca pracy. Jednak z deklaracji społeczno-ekonomicznych rozsądnym politykom (są tacy?) trudniej jest się po upływie kadencji wytłumaczyć, niż ze spraw duchowych, więc nimi szafuje się w przedwyborczych obietnicach rozrzutniej.

Spośród deklaracji kampanijnych najlepiej wspominam powracającą jak potwór z Loch Ness sprawę sali widowiskowej w Zakopanem. Rozmaici burmistrzowie i kandydaci na ten urząd mówią o tym regularnie mniej więcej od 1924 roku. Wtedy to w kwartalniku „Giewont” ukazał się artykuł zapowiadający wybudowanie w Zakopanem teatru z salą wielofunkcyjną, gdzie poza spektaklami scenicznymi, operowymi i operetkowymi mogłyby odbywać się koncerty, prelekcje, a nawet wystawy i bale. Interesujące plany architektoniczne wraz z deklaracjami finansowymi zostały złożone na ręce przedstawiciela władz Zakopanego, dr. Józefa Diehla, który wyraził entuzjazm, ale stwierdził, że gmina ani Komisja Klimatyczna nie dysponują odpowiednim wolnym placem.

Brzmi znajomo? Potem zrealizowano salę „Sokoła”, dla której znalazł się plac (za sprawą W. Zamoyskiego), ale udało się tam pomieścić tylko kino. Po II wojnie światowej plac wymyślono w okolicach Krokwi, byłem na konferencji prasowej w połowie lat 70-tych, gdzie inż. St. Karpiel przedstawiał piękne plany i sądziłem, że za parę lat już będziemy tam oklaskiwać góralskie zespoły i orkiestry symfoniczne. Parę kampanii potem słyszało się o sali pod Gubałówką. I tak zeszło do dziś. Zbliżają się kolejne wybory, więc zapewne pojawi się znów koncepcja budowy sali widowiskowej, oraz włączenia Zakopanego (a także – Nowego Targu, Białki, Czarnego Dunajca, a być może nawet Witowa) do strefy wolnego dostępu do szerokopasmowego Internetu, stworzenia w Zakopanem centrum kongresowego i kolejnej sali – tym razem kongresowej - na 2200 osób.

Oczywiście, poza sprawami kultury jest wiele innych kwestii nierealnych, które jak duchy wychodzą w przededniu wyborów z niewietrzonych strychów, gdzie przechowywane są urny, by po podliczeniu głosów skryć się przed światłem, bijącym od każdej nowej władzy. Dla Zakopanego są to parkingi (zwłaszcza podziemne), alternatywne wobec zakopianki połączenia z przedmieściami i okolicznymi wsiami, a także coś co szczególnie lubię: koncepcja budowy nowej trasy WZ, równoległej do ulic Nowotarskiej i Kościeliskiej, która przedłużając ul. Kościuszki i Zaruskiego prowadziłaby w stronę Skibówek z ominięciem zakopiańskiej starówki. W planach zakopiańskich istnieje od 1902 roku i co jakiś czas powraca, jak wiatr halny.

Z utęsknieniem jednak czekam głównie na wywołanie przez kandydatów na burmistrza ducha sali widowiskowej.