Tygodnik Podhalański, 6 lutego 2014
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2014)
Maciej Pinkwart
Piruecik
Przebojem tegorocznej zimy w Zakopanem jest publicznie dostępne (za opłatą) lodowisko w centrum miasta. Można się tam poślizgać w miejscu, gdzie górale sprzedawali mleko, kiedy nie było jeszcze proszku ixi i oscypki bez unijnego certyfikatu (Rynek), gdzie Stefan Żeromski odbierał od miejscowej ludności wszystkich wyznań przysięgę na wierność Polsce, która dopiero powstawała z grobu (Plac Niepodległości), gdzie drukarnia „Polonia” wykonywała druki zarówno dla gestapo jak i dla AK (Adolf Hitler Platz), gdzie na prochach żołnierzy radzieckich ustawiono Pomnik Wdzięczności (plac Zwycięstwa) i wreszcie w miejscu, gdzie wdzięczność rozmontowano, prochy wygarnięto pod płot na Nowym Cmentarzu, a powróciwszy do dawnej nazwy Plac Niepodległości urządzono tu wszystko, co tylko się zmieściło: dyskoteki i targi, kino i jarmark, no i teraz lodowisko. Podobno w miejscu, gdzie historia tyle razy zataczała koło, piruety kręci się niezwykle łatwo.
Piruety otaczają nas zewsząd i oczy bolą patrzeć, jak bardzo szybko wszyscy kręcą w rozmaitych sprawach. Prasa zrobiła się pełna ostatnich sprawiedliwych, którzy urządzają polowanie na zastępcze mamy Madzi. Najpierw w imieniu całego społeczeństwa polowaliśmy na pijanych kierowców, potem na Mariusza „Bestię” Trynkiewicza, na użytek którego nawet Sejm pisze specjalne ustawy, czego nie doczekali się ludzie bez wyroków, ostatnio na lekarzy, którzy przegapili moment narodzin bliźniaków z Włocławka oraz pana Kwietnia, który chciał wysadzić w powietrze Sejm z politykami i zrobiłby to niechybnie, ale nie zdążył zakupić 4 ton saletry amonowej i jednego wozu pancernego. Odnosi się wrażenie, że żyjemy w jednej wielkiej kloace, której wyziewy już do tego stopnia zatruły nam umysły, że znajdujemy w tym śmietniku same skarby.
Oraz inspiracje.
Dla opozycji przyczyną zła jest Donald Tusk i wszystkie jego bezeceństwa, wyprawiane za pomocą cygar i dobrego wina. Ciekawsze bezeceństwa przy pomocy cygar wyprawiał kiedyś nasz sojusznik Bill Clinton. Zastąpienie Tuska Gomułką bis, cygar – Klubowymi, a dobrego wina – czystą z czerwoną kartką niewątpliwie przybliży nas do ideału, ale jeszcze go nie zapewni. Na jazdę po pijanemu rząd znalazł radę w obowiązku wożenia ze sobą alkomatów, co naturalnie tylko napędzi kasę sprzedawcom tych urządzeń, a skuteczne będzie tak samo, jak obowiązek wożenia z sobą zapasowych bezpieczników, które mogą być przydatne, jak stare się zepsują, ale psuciu się nie zapobiegną. A polscy biskupi radę na pijanych kierowców (niewątpliwie szeroko czerpiąc z własnych doświadczeń) widzą w ograniczeniu liczby sklepów monopolowych. Podpowiem jeszcze to, że należałoby wprowadzić sprzedaż dopiero po 13-tej (zmniejszy to spożycie w przedszkolach i szkołach podstawowych) oraz na kartki (wtedy mniej piją analfabeci). Inna rzecz, że w takim Egipcie legalnych sklepów monopolowych nie ma wcale, islam zabrania picia alkoholu, a liczba wypadków śmiertelnych na drogach jest dwa razy większa niż u nas.