Tygodnik Podhalański, 2 stycznia 2014
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2013)
Maciej Pinkwart
O, roku ów!
Jak to dobrze, że pechowy rok 2013 już za nami, a rozpoczyna się 2014, który będzie dobry i wspaniały, ponieważ Sejm Rzeczpospolitej Polskiej postanowił, że będzie to rok św. Jana z Dukli. W uzasadnieniu uchwały podano, że dzięki patronowi 2014 r. udało się w XVII w. obronić Lwów przed najazdem Ukraińców, którzy odstąpili od oblężenia polskiego miasta widząc unoszącego się nad Lwowem św. Jana, o czym zeznało dwóch lwowskich mieszczan, Macieja Szykowicza i Mikołaja Bernecika. Takich świętych, którzy nawet w 200 lat po swojej śmierci chcą interweniować w trudnych sytuacjach trzeba nam właśnie dzisiaj, kiedy jak wiadomo, mamy same trudne sytuacje.
Św. Jan sprzed sześciu wieków uświadamia nam niepokojący fakt, iż w ostatnich latach dramatycznie spadła liczba osób, wynoszonych na ołtarze: za pontyfikatu naszego papieża było ich łącznie 1825, co daje ponad 76 błogosławionych i świętych rocznie. Niemiecki papież miał znacznie mniejszy dorobek – 333 osoby, 48 osób rocznie. Papież, przy wyborze którego podobno Duch Święty przysnął, i który zdaniem wybitnego myśliciela katolickiego, dziennikarza Wojciecha Cejrowskiego jest kiepski, w okropnych buciorach i ze słabym gadaniem – trochę poprawia tę statystykę: 804 świętych i 540 błogosławionych w ciągu niespełna roku. Trochę jest to naciągane, bo część to działania hurtowe: na pierwszej kanonizacji, w maju ustanowił świętymi naraz 800 ofiar XV-wiecznej masakry katolików we włoskiej miejscowości Otranto, straconych przez Turków, a w październiku beatyfikował 533 męczenników wojny domowej w Hiszpanii.
Wszystko to jednak drobiazg, bo 27 kwietnia 2014 roku odbędzie się beatyfikacja Jana Pawła II. I w tym samym miesiącu ma trafić do Polski wiadomy, święty dla wielu Wrak Smoleński. Już dziś rozważane są dwa miejsca usytuowania jego ołtarzy: Krakowskie Przedmieście w Warszawie, przed Pałacem Lecha Kaczyńskiego oraz dziedziniec Katedry Wawelskiej, przed miejscem pochówku Lecha Kaczyńskiego i innych mniej ważnych osób.
Poza tym w tym roku wypada 10-lecie okupowania Polski przez Unię Europejską (brytyjski premier Cameron uważa, że jest odwrotnie…), są też przewidziane dwie pierwsze rundy meczu wyborczego – majowe wybory do Parlamentu Europejskiego oraz listopadowe wybory samorządowe. Do PE zamierzają kandydować także ugrupowania antyunijne, w tym narodowcy, nowa prawica oraz stara prawica o programie lewicowym. A także ugrupowania schizofreniczne, które są za, a nawet przeciw, w tym Prawo i Sprawiedliwość, które jest za unijnymi pieniędzmi, ale przeciw unijnym zasadom oraz za Ukrainą w Unii Europejskiej i przeciw Polsce w Konzentrationslager Europa. W wyborach samorządowych będą wygrywać organizacje lokalne, delikatnie sterowane z tylnego siedzenia przez partie polityczne. Niewiadomą są kandydatury na stanowisko Janusza Majchra, zaś w Nowym Targu niektóre kręgi proponują rezygnację z wyborów ojca miasta, który to fotel już podobno zdobył Marek Fryźlewicz przez zasiedzenie.