Tygodnik Podhalański, 11 lipca 2013

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2013)

Maciej Pinkwart

Coming out

 

 

Powinienem to zrobić już dawno, pół wieku temu. Ale wicie-rozumicie jak było pół wieku temu... Teraz, kiedy zmieniło się wszystko (niektórzy uważają, że wszystko zmieniło się o 360 stopni), a tzw. pewne sprawy stały się bardziej zwyczajne – jakoś mi łatwiej.

Te pewne sprawy stały się zarazem modne, jak i mniej zauważalne. Sprawiła to moda na ekshibicjonizm. Ale dziś ekshibicjonistów nikt prawie nie zauważa, choć zależy to od tego, kto się ekshibicjonizuje. Jeśli czyni to zgrzebny pan po 50-tce, który nad rzeką w Nowym Targu paraduje w jesionce, nie mając nic pod spodem i to nic chętnie eksponuje – to raczej tego nie zaakceptujemy, chyba, że jesteśmy osobą w wyjątkowej desperacji uczuciowej. Ale gdy eksponuje się publicznie młoda i zgrabna blondynka, to zwróci uwagę na pewno, przynajmniej u okolicznych policjantów. Jednak aby zwrócić uwagę dziennikarzy, którzy na zdjęciach i tak przysłonią mgiełką pikseli to, co w zasadzie nie powinno w ogóle być atrakcją, bo jest prawie zawsze takie samo – damy owe pokrywają odsłonięte części ciała napisami o charakterze politycznym.

Pewien młody i przystojny pracownik służb specjalnych (nie mający na imię Tomasz, tylko Edward) uciekł ostatnio z Ameryki do Chin i tam, w owej oazie demokracji i praw człowieka, ujawnił ukradzione dokumenty, które sam sporządzał i z których wynika, że rząd amerykański podgląda i podsłuchuje swoich obywateli. Na Chińczykach zrobiło to kolosalne wrażenie. I zauważmy, że gdyby taki Amerykanin wynosił owe dokumenty po kryjomu i za pieniądze dostarczał je Chińczykom – miałby zagwarantowaną „czapę” jako szpieg stulecia. Gdy wyniósł je jawnie i społecznie (no, może za honorarium w „Guardianie”) – jest uważany za obrońcę demokracji.

Pewni posłowie znani są głównie z tego, że obnoszą się ze swoją miłością do przedstawicieli swojej własnej płci, do Ojca, albo do zwierząt domowych, lub też z tego, że albo płci w ogóle nie mają i potępiają tych, co mają, niekiedy zaś płeć zmieniają, stając się rzecznikami wszystkich rodzajów miłości. Ci zaś, co uważają ich za zboczeńców, przeciwstawiają im nie tyle idee, ale samych siebie i jeśli można się tak wyrazić w przenośni, dzierżąc w ręku swoje organy wymachują nimi jak sztandarem wolności i normalności zarazem. Ponadto zboczeńcem jest zwykle ten inny, podobnie jak Żydem, o czym można się było przekonać z ujawnionego w prasie napisu na przystanku PKS we wsi Kokanin: Śmierć Żydom z KKS-u. KSG Konin. To, naturalnie nie jest tradycyjny polski antysemityzm, tylko nadekspresyjny patriotyzm lokalny.

W tej sytuacji pora na osobisty coming out. Z pewnym zażenowaniem przyznaję, że zastanawiając się od dłuższego czasu nad własną rzekomo heteroseksualną (nawet wg niektórych w nadmiarze) orientacją seksualną, doszedłem do wniosku, że się myliłem. Z tego, że lubię kwiaty, czytam poezje, nie lubię jak ktoś przeklina, nie zabijam psów, nie podpalam kotów, lubię gotować i wciąż jeszcze oglądam się za kobietami, choć nie bardzo już wiem, dlaczego – dedukuję, drogi Watsonie, że tak naprawdę jestem kobietą o skłonnościach lesbijskich.