Tygodnik Podhalański, 21 lutego 2013

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2013)

Maciej Pinkwart

Demolka

 

 

Nie od dziś wiadomo, że nienawiść stanowi jeden z silniejszych motywatorów działań człowieka, a destrukcja przynosi bardziej efektowne skutki niż konstrukcja, o czy wie każdy użytkownik serwisu YouTube oraz obserwator polskiej sceny politycznej. Jednakże nienawiść często powoduje nieskuteczność, bo jak krew człowieka zalewa, to i wzrok się psuje, i nadciśnienie demoluje mózg. Czasem jednak, gdy zamykamy oczy i walimy na oślep z kałacha, skutki bywają aż za dobre, a w każdym razie nieoczekiwane.

Zdawałoby się, że gra wstępna Jarosława Kaczyńskiego z Piotrem Glińskim trwała zdecydowanie zbyt długo, by jej efekt mógł rząd Tuska rzucić na matę i usunąć z areny przez ippon. Terminologia dżudocka jest nieprzypadkowa: pan profesor ma czarny pas w dżudo, a pan były premier wobec niejednego już stosował okuri – wypchnięcie poza matę. Po udanym wyeliminowaniu z gry większości swoich sojuszników i przyjaciół, szef prawicowej opozycji zgłosił konstruktywne wotum nieufności, wnioskując o odwołanie Tuskowej Rady Ministrów i powołanie technicznego rządu z premierem Glińskim. Akt ten został ogłoszony nie w Izbie, tylko dziennikarzom na pustym korytarzu, być może dlatego, że śmiech na sali sejmowej byłby bardziej donośny. Już wszyscy chcieli ten gest małodusznie zlekceważyć, gdy nagle okazało się, że swoją abdykację ogłosił nie Tusk, tylko papież Benedykt XVI, co jest doskonałą ilustracją przysłowia, że chłop strzela, a Pan Bóg kule nosi. Wkrótce potem telewizja pokazała, jak zirytowanym Gromowładny wziął i walnął piorunem, tyle, że nie w gmach na Wiejskiej, ale w to, co było Mu bardziej familiarne: w bazylikę Świętego Piotra. Błyskawica wszakże spłynęła spokojnie po drucie do piwnicy, papież zaczął się pakować, ale demolka nie skończyła się na tym fajerwerku. Penelope Cruz zaszła w ciążę, premier Orban wprowadził na Węgrzech stan wyjątkowy z powodu śnieżycy, a nad Syberią oraz nad Kubą wybuchły meteoryty. Co więcej, spośród reklam, ozdabiających dotąd nowotarską Galerię Handlową, znikła przepiękna panienka, reklamująca stroje kryzysowo skąpe i zastąpił ją zimowo ubrany chłopak, tańczący z deską na rurze.

Telewizja (nie wszystkie stację oglądam…) wiadomość o votum nieufności podała na miejscach poza podium, koncentrując się na watykańskim gromie z jasnego nieba, w dodatku prowadząc spekulacje na niemiły temat możliwych dalszych następstw tego kroku. Benedykt, w rankingu ulubionych papieży i tak będący poza czołówką, zdepopularyzował się szalenie tym, że pozostaje przy życiu i odchodzi na niewątpliwie wysoką emeryturę. W dodatku, rzucona przez Niewidzialną Rękę asteroida ledwie ominęła ziemię, a medialni spekulanci umysłowi przywołali już wszystkie dawne przepowiednie, mówiące, że to co się dzieje jest zapowiedzią końca świata. Po papieżu – Polaku nastąpi Murzyn (Niemiec sam się skreślił, więc się nie liczy), po nim Żyd, a na końcu – kobieta. I wtedy znów przyjdą Majowie i spuszczą kurtynę.

A wszystko przez to, że wotum nieufności wobec Tuska było konstruktywne, a konstruktywność wychodzi nam fatalnie.