Tygodnik Podhalański, 17 stycznia 2013
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2013)
Maciej Pinkwart
Zimowe koperty
Nie wiedzieć kiedy minęły pierwsze tygodnie roku, Puchar Świata i referendum burmistrzowskie w Zakopanem, po którym wszyscy pod Giewontem stali się szczęśliwsi, piękniejsi i bogatsi w weekend. Niestety, Weekend minął, nikt już nie tańczy dla mnie, zaczęły się ferie i teraz będziemy się cieszyć z tego, co od burmistrza jest zupełnie niezależne: z zimy i zimowych gości. Oczywiście, stosowana często stylistyka pozwoli zrzucić na władzę winę za: a – zbyt małą liczbę gości, którzy do „tak rządzonego” Zakopanego nie chcą przyjeżdżać, skutkiem czego cierpią mieszkańcy, b - zbyt dużą liczbę gości, powodujących korki w mieście, w którym „tak rządzące” władze nie potrafią zapewnić przejezdności, skutkiem czego cierpią mieszkańcy.
Jak widać, wszystkiemu winna jest stylistyka i imiesłowy, które są najtrudniejszymi częściami trudnej polskiej mowy. Właśnie odśnieżałem samochód (moja liberalno-burżuazyjno propozycja, byśmy się zrzucili na skromną zimową pensyjkę dla jakiegoś bezrobotnego i jego łopatę nie została podjęta), gdy ktoś przyniósł mi informację osiedlowej administracji, która prosiła właścicieli samochodów o usuwanie odśnieżanego śniegu wokół samochodów na teren zielony.
Odśnieżany śnieg był bardzo ciężki, więc projekt usuwania go na najbliższy teren zielony, zapewne znajdujący się najbliżej o jakieś 100 km od Nowego Targu wydał mi się mało realny. Usuwałem go więc na pokryty nieodśnieżanym śniegiem trawnik między blokami i zastanawiałem się, dlaczego tak nam trudno wypowiedzieć cokolwiek po polsku. Może przyczyną jest owa odziedziczona po poprzednim ustroju domyślność, kiedy to nie wszystko można było dopowiadać do końca, a obywatele byli przyzwyczajeni do własnych interpretacji słów władzy. Władza, oczywiście, naiwnie sądziła, że jej wicie - rozumicie przyniesie w efekcie zachowania oczekiwane, ale ze względów ideologicznych trudne do wypowiedzenia.
Drugą przyczyną jest wszechobecna
fenomenologia lingwistyczna
opierająca się na zasadzie intencjonalności, którą po Husserlu i Brentanie
przejęła większość duchownych, a po nich – związane z nimi władze. We
współczesnej realizacji tych koncepcji o znaczeniu wypowiedzi decyduje nie
tekst, nie rozumienie poszczególnych słów i ich związki składniowe, ale
kontekst. Czyli nie co, ale kto i jak mówi. Wystarczy odpowiedni poziom
ogólności i odpowiednio wysokie stanowisko społeczne mówiącego, a w zasadzie
niemal każde słowo można zastąpić innym, a sens (czy jego brak…) pozostanie. Jak
daleko i jak samotny pozostał Cyprian Kamil Norwid, apelujący o to, by
odpowiednie dać rzeczy słowo…
Co z tym wspólnego ma
odśnieżany śnieg? Ano to,
że wiemy, o co chodzi, wicie - rozumicie,
więc czy wypowiedź jest zgodna z zasadami języka czy nie, to nie ma znaczenia.
Poza tym, już żeśmy się przyzwyczaili do tej fenomenologii i nie dziwi nas, gdy
słyszymy klasyczne będąc młodą lekarką przyszedł
do mnie pacjent. Najważniejsze, żeby
odwdzięczyć się
kopertą na parapecie. O, sorry, nie chciałem nic złego pisać o lekarzach ciał
czy dusz, odwiedzających nas w tych zimowych dniach.