Tygodnik Podhalański, 13 grudnia 2012

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2012)

Maciej Pinkwart

Plac Defilad

 

 

Po raz pierwszy Last Christmas poleciało w radiu w dzień świętego Mikołaja, czyli w normie. Piosneczka ta będzie nam towarzyszyć tylko jeszcze przez 10 dni, da się wytrzymać. Nieco gorzej, że już niebawem pojawi się na antenie opowieść o tym, że kto wie, czy za rogiem nie stoją anioł z Bogiem, co mnie irytuje niezwykle nie tylko z powodu idiotyczności tekstu, ale i pomieszania hierarchii. Ale bądźmy tolerancyjni - w końcu to śpiewa zespół DeSu, co zawsze rozumiałem jako dessous. Adwent jest okresem postu i nie należy od niego oczekiwać przyjemności.

W Nowym Targu Mikołaj się nieco spóźni, bo dopiero oczekujemy na prezent: w sobotę władze miasta uroczyście otworzą Płytę Rynku po remoncie. Tak, wielkimi literami, napisano w zaproszeniu. Otwarcie Płyty pozornie wygląda jak otwarcie drzwi do lasu, ale odkąd TPN wprowadził sprzedaż biletów wstępu do Tatr, pojęcie takie już nikogo nie śmieszy. Otwarcie będzie tradycyjnie połączone z poświęceniem, które zastąpiło dawną „parapetówę”. I bardzo dobrze, w Adwencie się nie pije, a poza tym, gdzie na Płycie jest parapet? Cała jest parapetem, no i to by się dopiero porobiło, gdyby ją odpowiednio zastawić. Likwidacja płotów, barierek i taśm grodzących stwarza zupełnie nową perspektywę, w której władze będą prezentować się znacznie lepiej na tle Ratusza, świętej kapliczki i lśniących nowością kamiennych płyt, dzięki czemu praca doradcy burmistrza do spraw mediów i jego aparatu stanie się jeszcze skuteczniejsza. Teraz niewątpliwie poznamy się wszyscy lepiej: my władze, władze Płytę, doradca aparat.

Uroczystość PiO (poświęcenia i otwarcia) połączona będzie z wmurowaniem w Płytę Kapsuły Czasu, w której zamknięta zostanie niejako fotografia dnia dzisiejszego. Jeśli mają w tej Kapsule być zawarte symbole dzisiejszego Nowego Targu, to już sobie je wyobrażam, ale ze względu na poprawność polityczną i instynkt samozachowawczy nie mogę ich opisać, żeby się nie narażać hokeistom, pasterzom, producentom i konsumentom napojów parapetowych, słuchaczom niektórych stacji radiowych i telewizyjnych, użytkownikom osiedla Bereki, panu senatorowi i jego następcy na rektorskim stolcu, a przede wszystkim pani radnej Ewie Pawlikowskiej – pierwszej w Polsce kobiecie z IV Danem, co byłoby równoznaczne z samobójstwem.

Rynek jest już piękny, ale oczyma duszy widzę te kiermasze książki wokół Ratusza, stoiska z płytami na Płycie, sprzedawców kwiatów – nie tylko róż i gerberów, ale i rodzimych bzów, konwalii, dalii i hortensji… Może znów będzie można kobiecie kupić bukiecik fiołków? Tu się będzie chodzić na rodzinne spacery, bez psów i owiec, by w kulturalnej, miłej atmosferze posiedzieć na wygodnych ławkach, pogawędzić o życiu, filozofii i pięknej tradycji, spotkać defilujące piękne panie, eleganckich mieszczan i miejscowych notabli, oraz przechadzającego się w Wigilię burmistrza w przebraniu, który jak sułtan Harun ar-Raszid będzie słuchał, co mówią o nim mieszkańcy.

Bo w Wigilię wszyscy będą przez jeden wieczór mówić ludzkim głosem.