Tygodnik Podhalański, 29 listopada 2012
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2012)
Maciej Pinkwart
Noce świrów
Pies zaczął szczekać koło czwartej, a jego smutne ujadanie niosło się między blokami aż na najwyższe piętra. Przestał po piątej, kiedy spłoszyły go samochody dostawcze i głośne rozmowy konwojentów, zrzucających na beton skrzynki z towarami do osiedlowego marketu. Pies mógł być sfrustrowany tym, że niedawno na osiedlu szalały husqvarny i stihle, ścinające drzewa, będące jego ulubionymi piesuarami. Nie jest to zły pomysł: drzewa na osiedlu są zbyteczne, bo zasłaniają słońce oraz widoki na góry i opalające się sąsiadki. Zamiast nich powinny być klomby i rabatki, parkingi, ławeczki, place zabaw i piaskownice, w których będą się załatwiać koty i sfrustrowane psy. Miejsce drzew jest w puszczach i parkach. Ale w Zakopanem remont parku zaczął się od wycięcia drzew, a teraz głównym akcentem jest tam wejście do metra, które w przyszłości ma się przekształcić w muszlę koncertową. Już mi się marzą te dyrygenckie pojedynki na batuty między Agnieszką Kreiner z Tatrzańską Orkiestrą Klimatyczną, Krzysztofem Leksyckim z Nowotarską Orkiestrą Kameralną i Simonem Rattlem z Berlińskimi Filharmonikami, czemu kibicować będzie publiczność pod parasolami, z zimna szczekająca do taktu zębami. Zakopiański park do tej pory miał pecha, bo jego założycielem był krawiec. Nowotarski park po ostatnim remoncie nie ma takich atrakcji, ale za to jest ogólnie ładny, a poza tym przepięknie położony między Urzędem Skarbowym, gdzie nas biją po kieszeni, Stadionem Lodowym, gdzie biją naszych hokeistów i obcych kibiców oraz Urzędem Miejskim, gdzie bije serce miasta. A obok parku noszącego imię Mickiewicza, na placu Słowackiego stoi pomnik Orkana, co czyni z tej okolicy najbardziej literackie miejsce świata. Do tej pory pomniki w Polsce dzieliły się na nasze i niesłuszne, czyli do wyburzenia, a pomnik Orkana jest co prawda słuszny, ale podobno niewłaściwie przeniesiony na nowe miejsce, na którym był drzewiej, dlatego władze Związku Podhalan zbojkotowały jego odsłonięcie, czego gdyby nie dziennikarze nikt by nie zauważył. Ciekawie odsłonięta jest za to nowotarska inwestycja przy placu Evry, swoim konstrukcjonizmem nawiązująca do paryskiego Centrum Georgesa Pompidou, a mająca być Basenem Marka Fryźlewicza. Prezydent Francji realizował swoje prywatne ambicje ku chwale Ojczyzny, a burmistrz Fryźlewicz budując miejską myjnię zrealizował ambicje kilku swoich poprzedników ku chwale czystości Nowego Targu, co czyni go pierwszym higienistą Podhala. Opodal także dzięki niemu powstała ścieżka rowerowa, po której ochoczo spacerują matki z wózkami i niewyspani emeryci, obudzeni przez sfrustrowane psy i bezmyślnych konwojentów. Niebawem w okolicy powstanie cmentarz, co stwarza jeszcze milszą perspektywę, a na razie można kładką nad Dunajcem przejść na lotnisko i odlecieć, albo utopić się w rezerwacie bagiennym na Borze.
Takie noce bowiem skłaniają do desperackich kroków i myśli o wstąpieniu do PSL, emigracji do Bułgarii lub zakupienia czterech ton saletry amonowej. I czy nie mieli racji ci, którzy mówili o tym, że sztuczne nawozy są szkodliwe? Głosujmy za gnojówką!