Tygodnik Podhalański, 11 października 2012
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2012)
Maciej Pinkwart
Zatrzęsienie
W jednej z telewizji (nie pamiętam jakiej, wszystkie są podobne z wyjątkiem jednej, ale tej nie ma na mojej platformie cyfrowej) pewien krupówkowy góral stwierdził, że w tym roku gości było zatrzęsienie ziemi. Niewłaściwe użycie związków frazeologicznych zazwyczaj tworzy zabawne lapsusy, będące często czymś w rodzaju freudowskiej pomyłki. Ta, jak wiadomo, powodowana jest zepchnięciem do podświadomości pragnienia, nurtującego mówiącego. Tutaj jak się wydaje mamy do czynienia z podświadomym pragnieniem, żeby, do cholery, coś wreszcie się zaczęło dziać. Stagnacja polityczna, społeczna, ekonomiczna i kulturowa, z jaką od lat mamy do czynienia (dwupartyjny klincz, feudalna dominacja światopoglądowa, stereotypowe schematy historyczne i patriotyczne, sytuacja polskiej piłki nożnej, dominacja kiczu nad sztuką, obsada rozmówców w TVN24, Edyta Górniak, ciągła niedostępność pewnych pań, ciągła dostępność pewnych panów, żelaźni burmistrzowie i starostowie…) powoduje, że tęsknimy do trzęsienia ziemi, przygnieceni zatrzęsieniem faktów, pragnieniom tym przeciwnych. A gdzie indziej – proszę, co się nie robi: w Hiszpanii i we Włoszech protesty na ulicach przeciwko planowanemu obniżeniu poziomu życia – a u nas skromniutko, tylko przeciw rządowi. W Grecji fala strajków, skutkiem czego rząd chce udostępnić Akropol do filmowania choćby nowego „Bonda”, myśli też o sprzedaniu prywatnym inwestorom bezludnych wysp. No to co, kupujemy? Kandydatki na wspólniczki proszę o oferty ze zdjęciem, uwzględniającym klimat egejski.
Liczenie na trzęsienie ziemi zapewne skłania do inwestowania w dom na trasie przyszłej drogi publicznej, do odwoływania prezesa PKL w przededniu prywatyzacji instytucji, do powoływania szefów władzy przez czynniki, którym do rządzenia brakuje i możliwości, i sposobności… W Gliczarowie podobno kręgi opozycyjne wysunęły znakomitego kandydata na sołtysa, który zamierza przeprowadzić rozmowy z miejscowym listonoszem i sklepową GS. Aktualny sołtys milczy, bo z listonoszem i sklepową rozmawiał przed wyborami, no i w sumie o czym to gadać? Problemów jest zatrzęsienie, ziemi to nie poruszy, ale nawet w piaskownicy można czasem potrząsnąć wiaderkiem. W burżuazyjnej Francji mawiano: po nas choćby potop, co miało oznaczać, że to, co się stanie jak odejdziemy (od władzy, od żony, ze świata), już nas kompletnie nie obchodzi. U nas nie dość na tym, że zamiast potopu spodziewamy się trzęsienia ziemi, to w dodatku nie umiemy zrozumieć, że dopiero trzęsienie ziemi niektórych z nas jest w stanie poruszyć. Podobno jednak nie ma się co naprężać, bo stosowne kataklizmy przewidziane są na dzień 21 grudnia tego roku, kiedy to wg kalendarza Majów obecny cykl życia na Ziemi ma się skończyć. Będzie to niedługo po referendum burmistrzowskim w Zakopanem. Ciekawe, czy szef opozycji będzie miał okazję zasiąść na fotelu burmistrza, bo nie wiadomo czy wtedy będzie jeszcze jakiś fotel. Zapewne jednak skończy się na zamianie Majów w Gucie.
I jak to się mawiało w dawnej zabawie frazeologicznej: nie rób drugiemu między drzwi, bo ci go przytną…