Tygodnik Podhalański, 17 maja 2012
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2012)
Maciej Pinkwart
Majowe
W czasie minionej pełni Księżyc zbliżył się do Ziemi na najmniejszą odległość, co wywabiało morza z zatok, lunatyków z łóżek, wampiry z Sejmu i złotówki z portfeli. Jest pięknie – słonecznie i ciepło oraz zimno i deszczowo, jak to w maju. Niedogodności można zwalić na oziębłą Zośkę, przesadzających zimnych ogrodników, długi weekend i jeszcze dłuższą maturę, na którą narzekano w tym roku dlatego, że podobno była za łatwa. Jeden były piłkarz w telewizorze zarzucał drugiemu byłemu piłkarzowi brak matury oraz patriotyzmu. Matura mało co się przydaje, a jeszcze mniej studia, bo znana gazeta informuje, że większość absolwentów wyższych uczelni od razu po uzyskaniu dyplomu idzie na bezrobocie… W tych dniach obchodzono 25 rocznicę największej tragedii lotniczej, kiedy to w Lesie Kabackim zginęły 183 osoby, żadnych VIP-ów, więc obchody były ciche, skromne i wzruszające. W Warszawie pisarze świętują na Targach Książki i jest to znak czasu: handel, połączony z autografodawstwem zastąpił dawne Dni Oświaty, Książki i Prasy. Książek podobno teraz nikt nie czyta, ale chyba ktoś kupuje, bo półki księgarń uginają się od nowych pozycji, wydawnictw przybywa, a trudno mi uwierzyć, że w dzisiejszych kryzysowych czasach drukuje się kosztowne publikacje wyłącznie z miłości do idei pana Gutenberga. Pod siedzibą rządu ludzie z organizacji antyrządowych robią sobie festiwal obelg i chamskiej przemocy, a ja zaciskam zęby i myślę, że demokracja jest dla wszystkich, jak majowy deszczyk, przykry, ale potrzebny, o którym mówimy do rymu, że pada sobie równo, raz spadnie na kwiatek, drugi raz na… bratek.
We Francji Carla Bruni przestaje być pierwszą damą Francji, a jej miejsce zajmuje pierwsza kochanka Francji, Valerie Trierweiler, pieszczotliwie przezywana Madame Rottweiler. To i tak jest tradycyjnie, bo z ubiegania się o Pałac Elizejski zrezygnował mer Paryża, Bertrand Delanoë, jeden z bardziej znanych gejów Francji… Ale dzień po przegranych wyborach Nicolas Sarcozy wezwał Francuzów do okazywania szacunku nowo wybranemu prezydentowi, a przegrany i wygrany wspólnie składali wieńce pod Łukiem Triumfalnym w Paryżu z okazji Dnia Zwycięstwa. W Polsce komuś, z kim się przegrało nie podaje się ręki. Ani nogi. O tym, co okazuje się u nas przeciwnikom politycznym zamiast szacunku, nawet pisać nie wypada.
A tymczasem w Newton w stanie Massachusetts zmarł w wieku 101 lat Roman Totenberg, ostatni z muzyków, który grywał z Karolem Szymanowskim. Skrzypek, dyrygent i nauczyciel, pracował jako pedagog niemal do ostatnich dni życia. Mając już powyżej setki uczył, dyrygował i… prowadził samochód. Gościł nie tak dawno, na zaproszenie Zakopiańskiej Akademii Sztuki, w Zakopanem, prowadził zajęcia, ze wzruszeniem odwiedzał „Atmę”.
24-letni młodzi ludzie w Polsce nie mają gdzie pracować. Roman Totenberg pracował w wielu 101 lat. Związkowcy pod siedzibą rządu żądają niskiego wieku emerytalnego. Gdyby Totenbergowi powiedziano, że jako 67-letni młodzieniec ma iść w odstawkę zawodową, umarłby przedwcześnie ze śmiechu. Maj sprowadza rozmaite niespodzianki…