Tygodnik Podhalański, 22 września 2011
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2011)
Maciej Pinkwart
Fasada
Korek w Białym Dunajcu tworzy się zawsze, gdy przez Poronin przejeżdża pociąg,
gdy zdarzy się stłuczka, gdy kilka osób przechodzi przez jezdnię i gdy policja
kieruje ruchem. Teraz kataklizm powoduje remont kilkusetmetrowego odcinka drogi.
Może to celowe działania Krajowego Zarządu Dróg, których skutkiem ma być
wytrucie spalinami tych mieszkańców Poronina, którzy sprzeciwiają się
poszerzeniu zakopianki? Albo zniechęcenie tych nielicznych, którzy mu sprzyjają?
Resort ministra Grabarczyka cieszą wszystkie sytuacje, które pozwalają nie
budować dróg: postawi się piękną fasadę z napisem
Poronin w budowie i może zostać po
staremu.
Po kilku tygodniach remontu
południowej fasady mojego bloku, podczas którego jedynym miejscem w moim
mieszkaniu, gdzie nie znajdywałem strzępków styropianu, były nieotwarte puszki
piwa w lodówce, staram się fasady nie dostrzegać, co ułatwia przeżycie i pozwala
dotrzeć do sedna problemu. Polska prawica, dołączając się do hierarchów Kościoła
napadła ostatnio na Adama Darskiego, znanego bliżej jako Nergal, przy okazji
zarzucając Telewizji Publicznej propagowanie satanizmu i utożsamiając byłego
faceta Dody z Belzebubem. Nergal tylko co uciekł grabarzowi spod łopaty dzięki
przeszczepowi szpiku kostnego, co w sumie można zinterpretować jako błąd
egzorcysty. A za fasadą jest pytanie: ile Nergal, drący podczas występu Biblię,
co jest barbarzyństwem bez względu na światopogląd, musiał dać na tacę, żeby
uzyskać kolejną taką promocję? Pierwszą zapewniła mu Doda, druga białaczka,
trzecią Episkopat.
Dziennikarze i lokalni politycy podnieśli ostatnio larum,
że na płocie przed fasadą jednego z kościołów na Podtatrzu ktoś powiesił swoją
przedwyborczą twarz, co uważa się za niedopuszczalną manipulację, której
skutkiem ma być to, że wchodzący tam wierni oddadzą na kandydata głos w
wyborach. Śmiechu warte: w drzwiach i oknach większości sklepów w Polsce wiszą
twarze kandydatów i nikt nie protestuje przeciw temu, że każdy kupujący salceson
czy mineralną zostanie przez plakat zmanipulowany przedwyborczo. Pomijając już
to, że cała obecna kampania nie ma sensu, że są to pieniądze wyrzucone w błoto i
setki hektarów niepotrzebnie ściętych drzew, z których produkuje się
przedwyborczą makulaturę, bo każdy i tak od dawna wie, na kogo NIE BĘDZIE
głosował – jakoś nie chce mi się wierzyć, by propaganda przykościelna czy
przysklepowa miała na cokolwiek wpływ. No, chyba że ktoś twórczo zinterpretuje
niezapomnianą myśl Księdza Profesora mówiącego, że nigdy nie spotkał
kogoś, kto stracił wiarę po przeczytaniu Marksa, Lenina, Nietzschego, natomiast
na kopy można liczyć tych, którzy ją stracili po spotkaniu z własnym
proboszczem. Jest to bardzo przykre zjawisko, kiedy lekarz zaraża chorego…
A w wyborach chciałbym
głosować nie na tych, którzy obiecają mi złote góry pochodzące z cudzych
kieszeni, tylko na tych, którzy stworzą system pozwalający na to, bym mógł
jednorazową maszynką golić się co najwyżej pięć razy.