Tygodnik Podhalański, 8 września 2011
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2011)
Maciej Pinkwart
Genetyczna modyfikacja
Nasza przyszłość prezentuje się jasno, ekologicznie i historycznie, więc zapewne już niedługo wrócimy do jaskiń albo zgoła na drzewo, co uwolni nas od problemów zdrowotnych, ekonomicznych i cywilizacyjnych. Partie prawicowe licytują się w demonstrowaniu niechęci do nowoczesności, co przejawia się w protestach przeciwko dopuszczeniu na nasz rynek żywności modyfikowanej genetycznie.
Niechęć do zmian jest całkiem uprawnioną, a nawet szanowaną postawą, określaną jako konserwatyzm. Cenię konserwatystów w niektórych dziedzinach, zwłaszcza, że kiedyś większość z nich była zwolennikami nowoczesności: kiedyś nowoczesny był barok w stosunku do renesansu, Beatlesi w stosunku do Gershwina i garnitur w stosunku do tużurka. Dziś barok, Beatlesi i garnitur to starocie. Tylko po co mieszać do tego genetykę?
Gdyby protestujący przeciw mutacjom genetycznym ekolodzy wzięli górę parę milionów lat temu, wciąż bylibyśmy hordami wędrownych zbieraczy, bo świt cywilizacji wyznaczył początek uprawy zbóż i hodowli bydła. A zboże to po prostu zmutowana genetycznie trawa, tak jak krowa to ukształtowany przez hodowlę dawny bawół czy bizon. Ewolucja jako proces naturalny, czy hodowla jako działalność przyspieszająca bieg ewolucji to bowiem nic innego jak kształtujące się zmiany genetyczne korzystne dla gatunku lub dla hodowcy. Gdy dziś dokonuje się "manipulacji" genetycznych przy pomocy, umownie biorąc, mikroskopu i strzykawki, to tylko dalsze przyspieszenie procesu, znanego od początku życia na Ziemi.
Negatywny obraz procesów genetycznych ukształtowały w nas filmowe horrory czy doniesienia medialne o wyhodowaniu świecących szczurów, nie gryzących komarów czy różowych ogórków. Ale gdyby nie manipulacje genetyczne, nie istniałyby pomidory, kotlety schabowe czy winorośl szczepu shiraz, czego bym nie zniósł.
Konserwatyści, którzy zablokowali poszerzenie zakopianki w Poroninie i przebudowę mostu w Białym Dunajcu, jakoś nie protestują przeciwko remontowi tejże zakopianki między Białym Dunajcem a Poroninem, który sparaliżował drogę do Zakopanego i zmusza nas do pełzania pod okiem radarów przez Witów. Ma to tę swoją dobrą stronę, bo będziemy przejeżdżać przez Podczerwone, wieś Tadeusza Skorupy, który pracuje za nędzne grosze w Senacie, a teraz zamierza umartwiać się dalej i wystawia swoją niezależną, popieraną przez PIS kandydaturę w kolejnych wyborach. Jest to szlachetność wysokiego lotu i godna podziwu, zwłaszcza, że PIS należy do największych przeciwników mutacji genetycznych i stawia im tamę w osobach swych genetycznie niezmienionych od tysiącleci wolontariuszy. Troska o dobro Człowieka i Jego Ludzi kieruje tą partią w odważnym parciu do władzy. Dowiódł tego Jarosław Kaczyński, jadąc ostatnio przez tereny zabudowane 140 km/h. Prezes nie ma prawa jazdy i był w tym wózku wieziony przez osoby, które mają chronić jego, a nie przydrożnych Polaków. Ich będzie prezes chronił przed genetycznie zmutowanym burakiem. Rzecznik PiS-u Adam Hoffman wyjaśni to dobitniej.