Tygodnik Podhalański, 1 września 2011
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2011)
Maciej Pinkwart
Kampania wyborczo-buraczana
Jednym z najzabawniejszych
bon motów obecnej kampanii wyborczej
była w minionym tygodniu wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który wzywał Donalda
Tuska, by ten spojrzał w oczy kobiecie, która posyłając dziecko do szkoły musi
iść do banku wziąć kredyt. Prezes PiS najprawdopodobniej nie orientuje się, że
dzieci często prócz matek miewają też ojców i żeby wziąć kredyt trzeba o to
zabiegać we dwójkę. Podobnie zresztą jak o posiadanie dziecka, o czym z panem
prezesem już dawno powinna porozmawiać mama. Jako straszak na Tuska wybiera
kobietę człowiek, który jest, powiedzmy, starym kawalerem, z dziećmi ma do
czynienia tylko na zebraniach partyjnych, na komunii u Elżbiety Jakubiak i na
spotkaniu z Adamem Hofmanem, a w banku nawet nie ma konta, tylko swoją pensję
poselsko-partyjną dorzuca do maminej emerytury.
Kilka dni później
usłyszeliśmy, że niegodziwy Tusk nie zgodził się na propozycje Kaczyńskiego, by
obniżyć akcyzę na benzynę. Dziennikarze zaś wynaleźli, że to właśnie rząd
Kaczyńskiego tę akcyzę w swoim czasie podniósł. No to co? Gdyby Kaczyński był
teraz premierem, to nikt by nie narzekał na cenę benzyny, bo by Rosja nam dawno
zakręciła kurki i jeździlibyśmy na gaz łupkowy. Ledwo prezes zbeształ premiera,
już cena benzyny spadła poniżej 5 złotych, co dowodzi skuteczności działania
PiS-u. W kwestiach gospodarczych
prezes ujawnił program swojej partii mówiąc, że pieniądze są, tylko trzeba je
znaleźć. Nic dodać, nic ująć, też tak uważam, z tym, że pieniądze znajdują się
zawsze u kogoś innego, a mnie to robi różnicę. Ale nie jestem politykiem.
W ramach kampanii wyborczej
minister Radosław Sikorski (teraz PO, przedtem PiS) ujawniwszy publicznie
niewiedzę swego syna na temat Unii Europejskiej, chciał mu dać lufę, a następnie
wyrzucić go za burtę statku, którym akurat propagandowo płynęli. PiS zapewne
skieruje sprawę do Rzecznika Praw Dziecka. Jarosław Gowin (jeszcze PO) znalazł
się na liście wyborczej Platformy, co z pozwoli w Sejmie wzmocnić stanowisko
PiS. Paweł Poncyliusz (teraz PJN, przedtem PiS, potem PO), stwierdził, że partia
Kaczyńskiego nie umie w kampanii mówić ludzkim językiem, o czym pewno dobrze
wie, jako szef poprzedniej kampanii PiS. Prezes PSL (przedtem ZSL, potem OSP)
Waldemar Pawlak kusił wszystkich czterolistną koniczynka złożoną z zielonych
serc, zapewne zmutowaną genetycznie. Szef SLD Grzegorz Napieralski (przedtem
przedszkole w Szczecinie, potem Klub DarzGrzyb) też opowiadał dowcipy, ale nikt
ich nie rozumiał.
Pod koniec tygodnia prezes
Kaczyński komentując działalność polskiego wymiaru sprawiedliwości powiedział,
że Polska w sposób oczywisty nie jest państwem prawa, co oburzyło dziennikarzy.
Niesłusznie! Prezes po prostu tylko nie dokończył zdania, że Polska w sposób
oczywisty nie jest państwem Prawa i Sprawiedliwości, bo gdyby była, to w sposób
oczywisty zapadłyby inne wyroki, które ustalano by inaczej, bo jak mówiono w
pewnym filmie - sąd sądem, ale sprawiedliwość i tak musi być po naszej stronie.
Prawo, ma się rozumieć, też.