Tygodnik Podhalański, 25 sierpnia 2011

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2011)

Maciej Pinkwart

 Szlag turystyczny

 

 

W czasie minionego długiego weekendu dziennie wchodziło na teren TPN około 40 tysięcy osób. Czyli codziennie szło w Tatry półtora Zakopanego. Gdyby osoby te rozłożyć równomiernie, mielibyśmy wówczas po 2 osoby na hektar. Ale można przyjąć, że większość turystów nie lezie w paszczę niedźwiedziom i strażnikom Parku po rezerwatach, tylko trzyma się szlaków. Wówczas na jednego entuzjastę tatrzańskiej przyrody przypada 6,5 metra ścieżki turystycznej. Miłośnicy Zakopanego w długi weekend dotarli pod Tatry, wcześniej stojąc w 100-kilometrowych korkach po pół dnia, potem przez drugie pół szukali miejsca do zaparkowania, przespali się w którymś z luksusowych hoteli, pensjonatów i szałasów, potem poszli w Tatry, by tam stać w kolejkach do kolejki, do łańcuchów na Giewoncie, do widoków na Świnicy, do ołtarza na Wiktorówkach. Kilkanaście tysięcy osób nad Morskim Okiem świadczy dobrze o sukcesach polskiej dyplomacji w czasach zaborów: jak byśmy w 1902 r. nie wygrali z Węgrami procesu o przynależność państwową Morskiego Oka do Austrii, to nad jeziorem byłoby pusto, bo ze Słowacji nikt by tu nie jeździł, gdyż nad Szczyrbskim Jeziorem jest więcej restauracji. To jest trochę skomplikowane, ale to fragment historii Polski, zaś ta jest skomplikowana i niepojęta dla nikogo poza Polakami, a i ci mają do wyboru tyle jej wersji, ile jest aktualnych opcji politycznych w obiegu.

To wszystko doskonale rokuje dla planów zorganizowania w Zakopanem Igrzysk Olimpijskich, bo wykazuje, że czarnowidztwo malkontentów nie powinno nas zniechęcać. Używany jako argument brak dróg, bazy hotelowej na odpowiednim poziomie, infrastruktury turystycznej, odpowiednich tras i śniegu – nie powstrzymał jak widać ludzi przed przyjeżdżaniem w sierpniu do Zakopanego. Więc na pewno wszystko się uda, tylko Olimpiadę Zimową trzeba zorganizować latem, co wszystkim uczestnikom wyjdzie na korzyść, a uczestniczki będą lepiej wychodzić na zdjęciach. Sportowo może być średnio, ale przecież igrzyska robi się nie po to, by się chwalić osiągnięciami sportowymi, tylko po to, żeby zarobić.

40 tysięcy turystów dziennie na terenie TPN z uśmiechem na ustach stało w kolejkach, skręcało nogi na ścieżkach turystycznych, nie miało gdzie spać, nie miało co jeść, miało natomiast w perspektywie 100 kilometrowy korek powrotny na zakopiance, do której musieli dojechać przebijając się przez nieprzejezdne Zakopane. Wszystko to było wiadomo już przed weekendem i nikt z wyjazdu nie zrezygnował. Co dowodzi, że wcale nam do szczęścia nie są potrzebne autostrady, wygodne ulice, parkingi, punktualne koleje, dobre i tanie hotele – potrzebna jest tylko piękna idea, którą stanowią Tatry, bez dróg, z jednym hotelem i jedną kolejką, której właściciel chce się pozbyć, bo przynosi dochody. Koniecznie trzeba utrzymać ten stan rzeczy i jeśli przy kolejnym konkursie na dyrektora TPN Paweł Skawiński znów będzie się droczył, można wybrać Cezarego Grabarczyka, którego poprą ekolodzy, bo zagwarantuje, że żadna inwestycja w Tatrach się nie uda.