Tygodnik Podhalański, 22 czerwca 2011
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2011)
Maciej Pinkwart
Twarz
Ostatnio prawdziwi Polacy wypowiadali trafną opinię, że u nas nie ma wolności słowa. Choć złote są to myśli, a nawet platynowe, to przecież nie zawsze, i tu pozwolę sobie polemizować z Ukochanym Przywódcą. Wiem, że ryzykuję to, że mnie – co nie daj Boże – wyrzucą z PiS-u, ale krew nie woda i powiem to, co mam powiedzieć. Jak mnie wyrzucą z PiIS-u, to zawsze mogę tam powrócić wstępując do PJN. Wolności jest dla niektórzy za dużo! Racja, że „Gazeta Wyborcza” łamie wolność słowa nie pisząc o tym, że pan Życiński (jeśli nie mylę nazwiska!) był tylko rzekomo biskupem, państwowa telewizja znów przez dwa dni nie mówiła o Katastrofie Smoleńskiej, TVN24 nie transmituje na żywo wykładów z namiotu na Krakowskim Przedmieściu, a reżimowe Ministerstwo Kultury nie wydało dotąd w milionowym nakładzie książeczki ze złotymi myślami pana Prezydenta (wiadomo którego – był tylko jeden!) – to jednak niektórzy pseudodziennikarze pozwalają sobie pisać źle o naszej formacji, jej najszlachetniejszych synach i córkach, a nawet teściowych. Nie powinno dla nich być wolności, i to nie tylko słowa - powiedzmy to wprost. No właśnie, „Wprost” – i ten jego redaktor Lis. Tej wolności to za dużo ma ten Lis. Może pan Tusk bawił się w młodości w grę Chodzi lisek koło drogi, ale my dobrze wiemy, na jaki drób najchętniej polują lisy. Albo taki „Tygodnik Podhalański”, który czepia się tendencyjnie najwierniejszego syna naszej partii, pana Tadeusza Skorupy. Wszyscy wiedzą, że to senatorska głowa, a tu pan, z przeproszeniem, redaktor Jurecki o nim wypisuje, że jakieś przekręty rzekome, że jego brat coś tam zanieczyścił… Proszę państwa, a kto z nas kiedyś czegoś nie przekręcił, albo i nie zanieczyścił? Jeśli jest ktoś taki, to niech rzuci w redaktora Jureckiego kamieniem. A za to jaką małą czcionką napisane są senatorskie słowa przestrogi, że wszyscy członkowie PIS muszą iść do komisji wyborczych jako mężowie, żony i dzieci zaufania, bo nie można wykluczyć, że ktoś (wiadomo kto!), będzie chciał sfałszować wybory, skutkiem czego pan Senator może przestać być senatorem.
Dzielni matadorzy pana Prezesa nauczyli się pięknie przemawiać, nie oskarżając nikogo jednoznacznie, tylko zastanawiając się, czy aby ktoś nie popełnił, albo nie popełni kiedyś przestępstwa. A to przecież wyraz prawdziwej troski obywatelskiej i nie mogą żadni prawnicy niczego nam zarzucić, gdy mówimy, że obawiamy się, by nas pan Kowalski nie okradł, nie mamy pewności, czy pani Malinowska nie jest tancerką na rurze i nie chcemy, żeby pan burmistrz Piprztykiewicz nie ukradł całej miejskiej kasy… Kto nas za to postawi przed sądem? Najwyżej obsmaruje nas „Tygodnik Podhalański”, ale już niebawem mało kto będzie bez wstrętu brał ręki organ pana Jureckiego….
Między potwarzą a twarzą jest niewielka różnica, niekiedy
niedostrzegalna. Przy wyborach jesiennych będziemy tu na Podhalu pamiętać,
jakiej partii i jakich poglądów twarzą jest pan senator Skorupa i na pewno
postawimy na tej twarzy krzyżyk.