Tygodnik Podhalański, 24 marca 2011
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2011)
Maciej Pinkwart
Tsunami
Zawsze trochę zdawkowo grzeczni, nieco formalnie uśmiechnięci, uczestniczący w
kulturze Zachodu z równą precyzją, z jaką toyota uczestniczy w europejskim ruchu
drogowym (mam na myśli Europę, a nie Wschodnią Europę)… Czasami słyszę ich, gdy
wykonują utwory Chopina czy Szymanowskiego i w zasadzie nie ma się do czego
przyczepić, są doskonale wyszkoleni i trudno sobie nawet wyobrazić, żeby któryś
z japońskich muzyków kiedykolwiek mógł się pomylić. Ale ta doskonałość jest nie
do wytrzymania, słyszeliśmy to na ostatnim Konkursie Chopinowskim: zagrali
wszystkie nuty i zeszli z estrady
pokonani przez nieprecyzyjnych Europejczyków.
To jednak tylko kwestia czasu.
Różnice kulturowe zacierają się coraz bardziej w naszej globalnej wiosce, która
dzięki mediom, telefonom i Internetowi zmniejsza się z dnia na dzień. Facebook
stał się potężną bronią, pozwalającą organizować się wielkim grupom społecznym,
złożonym z osób, które w ogóle się nie znają, co pokazuje sytuacja w
zrewoltowanych krajach arabskich. Co prawda, ma to swoje nonsensowne wymiary,
gdy portale społecznościowe zastępują naturalne kontakty między żywymi ludźmi.
Pewna 16-latka zaprosiła na Facebooku na urodziny wszystkich znajomych,
zachęcając ich do rozpropagowania zaproszenia wśród innych. Zgłosiło się 200.000
osób, na szczęście tatuś też dostał od kogoś przez Internet zaproszenie.
Zorientował się co się dzieje i zablokował imprezkę.
Korespondencje – także
dziennikarskie – z krajów, ogarniętych kataklizmami, ostatnio coraz częściej
wykorzystują komunikator Skype. Jakość nie jest świetna, ale szybkość i
niezawodność większa, niż satelitarny przekaz HD. Inna rzecz, że wystarczy
awaria prądu i będzie po zawodach - na świeczkę laptopy nie pójdą…
Po staremu bowiem zostaje to,
że człowiek, z całą swoją wspaniałą wiedzą i technologią, z liczącą kilka
tysięcy lat historią cywilizacji i techniki, jest tylko mizernym pyłkiem w
obliczu prawdziwych potęg natury, a cały dorobek ludzkości to tylko ślad pleśni
na powierzchni Ziemi, który może zmyć jedna potężna fala tsunami.
I umiera się zawsze tak samo –
bezsensownie.