Tygodnik Podhalański, 10 lutego 2011
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2011)
Maciej Pinkwart
Dzień Świstaka
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego poddaliśmy się amerykańskiej dominacji także i w dziedzinie prognozowania pogody. Cały świat wariuje na temat grubego gryzonia z miejscowości o niemożliwej do wymówienia nazwie Punxsutawney, leżącej w stanie Pensylwania. 2 lutego świtkiem spaślaka wyciągają z klatki i sprawdzają, czy rzuca cień. Jak rzuca, to zima będzie jeszcze trwała 6 tygodni, jak nie – to nie. Potem pokazują to wszystkie stacje telewizyjne, nazywając to Dniem Świstaka. Przepowiednia sprawdza się w 50 procentach. Zamiast wyciągać świstaka, mogliby wyciągać cokolwiek, albo rzucać monetą. I świstak z kulawą nogą by na Dzień Świstaka nie zwrócił uwagi, gdyby nie „Dzień Świstaka” – film z udziałem Billa Murraya i Andie McDowell. Ale dość tej imperialnej dominacji światowej pseudo-potęgi, która poucza nas o patriotyzmie przy pomocy niesprawnych rakiet „Patriot” i parodiuje polskiego orła przy pomocy latających fantomów F-16. Tym bardziej, że Phil z Punxsutawney to nie świstak tylko świszcz, nie mieszka w górach, tylko na nizinach i niczego nie zawija w sreberka.
Uważam, że czas położyć temu kres i stworzyć nasz, tatrzański Dzień Świstaka, podczas którego Dyrektor TPN wyciągałby z kolejki na Kasprowy Wierch ubraną jedynie w sreberka pogodynkę Dorotę Gardias, tuląca w ramionach śpiącego świstaczka. I jeśli świstak by się obudził, to znaczyłoby wiosnę, a jeśli nie, to znaczyłoby, że musimy na razie radować się tylko śliczną panią Gardias, ostatnio pokazywaną jako seksowna brunetka w okularach. Wszystko to powinno rozgrywać się 24 lutego, o którym to dniu ludowa mądrość głosi, że święty Maciej zimę traci, albo ją bogaci. Ta przepowiednia sprawdza się w stu procentach i to w sposób satysfakcjonujący dla każdego. Wiem, bo co roku ten dzień obchodzę.
Naturalnie, dzień 24 lutego jako Dzień
Naszego Świstaka powinien być przez Sejm ogłoszony świętem narodowym i dniem
wolnym od pracy, co pozwoliłoby wszystkim obywatelom poczuć się wolnymi jak
świstaki i gwizdać na robotę. Przypuszczam, że stosowna ustawa przeszłaby przez
Sejm równie bezproblemowo (mimo łatwych do przewidzenia protestów ekologów oraz
fanów Marzeny Słupkowskiej, Omeny Mensah i Tomasza Zubilewicza), jak niedawno
uchwalony Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. NDPŻW będzie się odbywał
1 marca (listę żołnierzy, o których będzie wolno w tym dniu narodowo pamiętać
IPN przedłoży Wysokiej Izbie za pośrednictwem „Naszego Dziennika” zapewne
jeszcze w tej kadencji, jeśli uda się przeprowadzić wszystkie zaplanowane na ten
rok ekshumacje), co może skutkować tak pożądanym przez naród efektem w postaci
kolejnego długiego weekendu. W dyrekcji TPN trwa casting na świstaka stosownego
do ramion pięknych pogodynek.