Tygodnik Podhalański, 9 września 2010

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2010)

Maciej Pinkwart

Jest cool!

 

Dziś żadna telewizja nie pokazała zdjęć tzw. obrońców krzyża. Tak zwanych, bo jak celnie i logicznie powiedział w wywiadzie biskup Pieronek (szacun, bo się rzadko zgadzam…): jacy to obrońcy krzyża, którzy mówią, że oddadzą krzyż w zamian za pomnik? No, to jest cool.

A propos pomnik: Organy Hasiora na Snozce mają być remontowane, postument będzie wymieniony, tablica sławiąca zabitych żołnierzy zostanie zlikwidowana (strzelali w niewłaściwą stronę…), a dzieło mistrza ma zostać po prostu atrakcją turystyczną i świadectwem kultury polskiej. Ale pani poseł Anna Paluch i jej koledzy z PIS-u żądają likwidacji pomnika, twierdząc, że rzeźbiarz stworzył go z niesłusznych intencji.

Akurat! intencje Hasiora były stricte artystyczne: postawienie wiatrowych organów i monumentalnej formy rzeźbiarskiej, świetnie pasującej do krajobrazu. To wiem od niego. Wątpię, żeby Hasior przyznał się pani Paluch do prokomunistycznych intencji. Zrobił pomnik, a postawili go na swój koszt ci, co wówczas płacili za wszystko w sprawach kultury. Nie słyszałem, żeby w 1966 r. jakaś opozycja antykomunistyczna zamawiała u wielkich mistrzów wielkie dzieła sztuki... Co prawda pewien poseł PIS, mówi, że brzydkie jest co Hasior zrobił, ale o gustach się nie dyskutuje, tylko o sztuce i władzy. Większość dzieł Mozarta powstała na zamówienie arcybiskupa Salzburga. A grają je od wieków także ateiści. Jan Sebastian Bach był protestantem, czyli z punktu widzenia wielu katolików – heretykiem. Ale jego dzieła, pisane na zlecenie luterańskich prominentów, grywane są także w kościołach katolickich. Jeden z największych zamordystów świata król Francji Ludwik XIV, panujący o ćwierć wieku dłużej niż komuniści w Polsce i rozprawiający się krwawo z dziesiątkami tysięcy przeciwników – płacił krocie największym artystom, kupując sobie dzieła, która okazały się trwalsze od dynastii. I po upadku monarchii nie zburzono pałacu autokraty – Wersalu czy szpitala dla reżimowych żołnierzy Hôtel des Invalides – dzieł geniuszy architektury Le Vau i Hardouin-Mansarta, nie zaorano ogrodów Le Nôtre’a, nie przetopiono pomników Coysevoxa i Pugeta, nie spalono obrazów Le Bruna czy Watteau, nie zniszczono partytur Couperina czy Sully’ego, nie wyrzucono na śmietnik sztuk Moliera czy bajek La Fontaine’a…

Że tak wielkie nazwiska? Hasior także był jednym z największych artystów swojej epoki. To trzeba uszanować. Reszta – wymowa dzieł, ocena intencji, kryteria rzekomo estetyczne – to tylko efekt koniunktury politycznej, zmieniającej się stosownie do wiejących wiatrów historii. Działalność osób, dążących do retuszowania (nazwijmy to tak oględnie!) historii i kultury, jako żywo przypomina działania Ministerstwa Prawdy w Orwellowskim Roku 1984. Po niszczeniu pomników trzeba będzie zacząć palić książki, a wiemy do czego to prowadzi. Kultura i agitka to są różne rzeczy. No, ilu zwolenników przybędzie komunizmowi po tym, jak jakaś wycieczka obejrzy Organy na Snozce?

Ech, jest cool. Plus 6 na Podhalu, metr śniegu na Gerlachu…