Tygodnik Podhalański, 5 sierpnia 2010
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2010)
Maciej Pinkwart
Miłość na cmentarzu
W „Strategii rozwoju miasta Nowego Targu” znalazłem rozdział „Podnoszenie jakości życia mieszkańców”, a w nim punkt „Budowa nowego cmentarza komunalnego”. Jakość życia podnoszona dzięki inwestycji cmentarnej jest kolejnym dowodem na filozoficzne podejście do egzystencji, manifestowane przez miejscowych Sokratesów, Spinozów i Kantów, bez nazwisk oczywiście. Jako żywo, śmierć jest integralną częścią życia, jego najbardziej immanentną cechą. Niech mi nie mają tego za złe obrońcy życia napoczętego, albo nawet dopiero poczynanego (co jest może najprzyjemniejszą częścią egzystencji) – ale śmierć jest ważniejsza od urodzin, bowiem można się nie urodzić, ale nie można nie umrzeć…
Te refleksje nasuwają się nie z powodu zniechęcenia do życia (co byłoby dość naturalne wobec okoliczności tegoż), ani nie ze względu na pogodę, przejściowo przypominającą listopad, ale ze względu na to, że władze Nowego Targu niedawno dokonały uroczystego odpalenia latarni, wydobywających z mroków średniowiecza największą inwestycję, zrealizowaną w Stolicy Podhala w ostatnich latach – kładkę przez Biały Dunajec w pobliżu lotniska, oraz prowadzącą do niej ścieżkę pieszą. Ścieżka ta nad brzegiem rzeki krzyżuje się z naturalną ścieżką terenową, będącą ersatzem bulwaru spacerowego, wykorzystywanego latem i zimą przez licznych i usportowionych mieszkańców Miasta, które ma ambicje olimpijskie, bo jak w wiosce olimpijskiej prawie wszyscy chodzą tu w dresach.
Spacery nadrzeczne są skrzyżowaniem dwóch duchów – romantycznego i sportowego. To nas oczywiście prowadzi znów w stronę cmentarza – i nie bez powodu, bowiem właśnie nad rzeką, u podnóża lotniska, nowy, umilający życie mieszkańców cmentarz ma powstać, co jest miejscem szczególnie dogodnym i poniekąd symbolicznym – wylewy rzek i terenowe lotniska z natury rzeczy muszą budzić refleksje o sprawach ostatecznych. Kolejnym argumentem „za” jest fakt, iż jest to miejsce ulubione przez motocyklistów trialowych, a trial po nagrobkach mógłby być oryginalnym wkładem Nowego Targu w rozwój tej dyscypliny sportu.
Wyobraźmy więc sobie spacer we dwójkę nad brzegiem rzeki, ozdobionej kręcącymi się w wirach plastikowymi butelkami i pustymi butelkami po piwie, w której spienionych przez detergenty falach tajemniczo pełgają światła niedalekich cmentarnych zniczy, a my, uciekając przed motorami i rowerzystami, omijając psie kupy i hektary świeżo wyprodukowanego nawozu owczego, skrywamy się za betonowym pomnikiem z anielską twarzą kierownika wydziału kultury, przysiadamy na jeszcze nie zagospodarowanej płycie lastriko i trzymając się za ręce marzymy o tym, jak to miło będzie sobie tu poleżeć czule i blisko koło siebie…
Co nie zawsze bywa sprawą łatwą. Piękna Heloiza i mądry Piotr Abelard, filozoficzni kochankowie ze średniowiecza po śmierci spoczęli w jednej trumnie. Po pięciu wiekach szczątki rozdzielono, ustawiając trumny w jednej kaplicy, ale po jej przeciwnych stronach. W następnym stuleciu trumny ustawiono koło siebie. W czasie Rewolucji pochowano ich we wspólnej mogile, ale rozdzielonych ołowianą płytą. I dopiero 699 lat po śmierci, na paryskim cmentarzu Pere Lachaise spoczęli znów w jednym grobie, wieńcząc dzieło wspólnego życia rozpoczęte przez śmierć. Romantyczne…