Tygodnik Podhalański, 27 maja 2010
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2010)
Maciej Pinkwart
Reszta jest milczeniem
Jednemu z kandydatów na prezydenta zarzuca się, że nic nie mówi, choć inni uważają, że tylko wtedy jest zdolny pokonać przeciwnika, jeśli do końca kampanii będzie milczał. W końcu, tyle już powiedział, że ci, co go popierają wiedzą dobrze, co ma na myśli, kiedy nic nie mówi i przeciwko komu milczy. Drugiemu się zarzuca, że za dużo mówi, a co powie, to jakoś tak niezręcznie, bo i dowcip strzeli czasem, a to przecież nie wypada, albo przygada ironicznie, a to powaga urzędu na tym cierpi, więc może lepiej by było, żeby też nic nie mówił, w końcu nie ważne co powie, bo liczy się to, co zrobi premier. Sondaże raz dokładają temu co milczy, raz temu co gada, połapać się trudno czyje będzie na wierzchu – a ludzie nie lubią przegrywać i chętnie poprą tego, co i tak ma poparcie.
W tej sytuacji najciekawsze byłoby pozostawienie przedwyborczego gadania kandydatom ligi międzyokregowej, który ścigają się czysto społecznie, w nadziei wskoczenia na podium, choćby malutkie i chwilowego zabłyśnięcia światłem odbitym od liderów. Niech więc rozmaite telewizje usadzą ich na jednej kanapie, włączą mikrofony i wyślą dziennikarzy na piwo, a kandydaci niech gadają ile i co im się podoba, niech się kłócą między sobą, niech się nawet pobiją – byle co 15 minut dawać przerwę na reklamę, kiedy to telewidzowie będą mogli nacieszyć się tym, co lubią najbardziej: kawą, samochodami, proszkami do prania i środkami na wzdęcia, na niedomagania wątroby i na łupież, na przemian z produktami powodującymi wzdęcia, niedomagania wątroby i łupież.
A Jarosław Kaczyński i Bronisław Komorowski (wymieniam w kolejności alfabetycznej i po starszeństwie) niech w innym czasie antenowym odbędą milczący pojedynek na miny. I niech pan euro poseł Kurski nie mówi, że się tu namawia do stosowania min przeciwpiechotnych, bo jak go pani redaktor Pohanke zapytała, czy on oskarża PO o dorabianie komuś gęby, to on z oburzeniem powiedział, że nie użył tak okropnego słowa i mówił o dorabianiu twarzy. Cóż, nie każdy musi znać „Ferdydurke”.
Niech kandydaci nie mają prawa się odezwać, a jedynie miną niech wyrażą swój stosunek do korupcji, podziału dochodu narodowego, metody in vitro, drugiej nitki metra w Warszawie i pierwszej w Cichem, agenta Tomka, stosunków państwo - kościół (anglikański), polityki zagranicznej i powiatowej, pomocy dla powodzian, pozycji misjonarzy oraz obsady stanowiska prezesa IPN i dyrektora TPN. Aha, no i do tego, żeby Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej. I wygra ten, kto zachowa lepszą minę do złej gry. A przegrany będzie mógł za Hamletem powiedzieć: „Reszta jest milczeniem”.
O ile oczywiście z wojny polskiej nie powróci Fortynbras, który zgłaszając zadawnione pretensje do tego państwa każe dać ognia z dział i powie, że reszty nie trzeba.