Tygodnik Podhalański, 22 kwietnia 2010
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2010)
Maciej Pinkwart
Ani słowa o Wawelu
Bardzo krzepiącą w tych trudnych dniach informację podało radio, iż w niecały tydzień od katastrofy pod Smoleńskiem rodziny ofiar zaczęły otrzymywać zapomogi rządowe. To dobrze świadczy o wrażliwości władzy i o stanie kasy państwowej, jak również tworzy ciekawą perspektywę dla rodzin ofiar katastrof budowlanych z ubiegłego roku, dla krewnych osób poszkodowanych w wyniku zawalenia się hali targowej w Katowicach, górników poległych na służbie, policjantów i pasażerów niesprawnych autobusów. Nie wymieniam sumy odszkodowań: śmierć, co prawda, wszystkich równa, ale renta pośmiertna zwykle dzieli.
Bezustanny pochód trumien przez ekrany większości polskich stacji telewizyjnych, miliony zniczy, łzy dziennikarzy i ich rozmówców, oraz głębokie refleksje, wywołane pytaniami luminarzy mediów, którzy napotykając osobę z kwiatami i zapaloną świecą pod Pałacem Prezydenckim zawsze zadawali nabrzmiałe bólem pytanie: po co pani tu przyszła? Zaskakująca odpowiedź, że dla oddania hołdu zmarłym, najczęściej wywoływała komentarz typu: patrz, Świecie, jacy jesteśmy zjednoczeni! Poruszające były też merytoryczne informacje na temat krystalicznej struktury minerału, z którego zbudowany będzie sarkofag. Było to niezwykle budujące i stanowczo łączyło Polaków w trudnych chwilach, bowiem nie każdy wie, co to jest onyks, ani alabaster, no i nie każdy będzie miał na wieczny spoczynek kamień z Turcji: śmierć, co prawda, wszystkich równa, ale nagrobek niekoniecznie.
Nie mam pretensji do dziennikarzy, bo utrzymywać na antenie przez 9 dni jedynie wiadomości żałobne i to tak, żeby było zarazem medialnie, patriotycznie, wzruszająco i w duchu powszechnej miłości (do tych, którzy mają takie same poglądy), a w dodatku nie poruszać żadnego z kontrowersyjnych (czytaj: jątrzących) tematów, które dotąd były podstawą dziennikarstwa polskiego – jest doprawdy trudno. Ale nam, widzom, przed finalnym naciśnięciem pilota mogła nasunąć się myśl, że w zasadzie polityka jest nam całkowicie zbędna. Wszystko to, co mówiono nam o politykach do tej pory, było widać nieprawdą, bo po śmierci wszyscy okazali się doskonali i jednakowi. A dziesiątki indywidualnych ludzkich nieszczęść, tak chętnie pokazywane przez media przed katastrofą smoleńską, odeszły w niepamięć, bo gwałtowna śmierć prominentów ma większą oglądalność: śmierć, co prawda, wszystkich równa, ale jej okoliczności mają zasadnicze znaczenie.
Ciekawe, co będzie w medialnej modzie od tego tygodnia. Wybory? Ale czy ktoś jeszcze będzie chciał urzędować w Pałacu, który zapamiętamy na długo jako narodową kostnicę?