Tygodnik Podhalański, 3 grudnia 2009

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2009)

Maciej Pinkwart

Ulice Zakopanego

 

 

Zakopane słusznie nazywane jest zimową stolicą Polski, bo tu służby miejskie najbardziej kochają śnieg i niechętnie ranią go dotknięciem łopat czy lemieszy pługów śnieżnych. Zresztą, doświadczenia ze śniegiem są tu niewielkie - przecież jeszcze kilkadziesiąt milionów lat temu pluskało tu ciepłe morze, a w miejscach, gdzie dziś jest magistrat czy siedziba spółki Tesko szumiały palmy. Dziś pozostałością tamtych czasów jest to, że śnieg pada u nas tylko zimą, oraz wiosną i jesienią, lato zaś, jeśli czasami się trafi, jest tej atrakcji z reguły pozbawione. Zresztą doświadczenie uczy, że pośpiech w pracy miejskiej jest niewskazany, bo nieraz tak już się składało, że wyjeżdżające z letnich pieleszy maszyny sprzątające zawracał do garaży silny wiatr halny, który sprzątał śnieg, wcześniej i tak częściowo rozniesiony na oponach samochodów, lub butach przechodniów.

Jesienna aura często zmuszała do spacerów po śnieżnej bryi, co skłania zawsze do refleksji natury ogólnej. Ponieważ pod nogi patrzeć bez irytacji się nie dawało, przechodnie podnosili dumnie głowy i spoglądali śmiało wprost na tabliczki z nazwami ulic.

Zakopane jest jednym z niewielu miast w Polsce, gdzie – z dwoma wyjątkami – ulice mają charakter lokalny: albo wywodzą się z lokalnych nazw osobowych czy topograficznych, albo wspominają osoby mocno z miastem związane. Te dwa wyjątki to Kościuszko, który Zakopanego raczej nie odwiedzał (choć słynną Panoramę Racławicką ozdabiają wizerunki kilku tatrzańskich szczytów) i Słowacki, któremu ofiarowywano – ale po śmierci – szykowne kwatery w Giewoncie, Kościelcu lub na wysepce na Czarnym Stawie Gąsienicowym, a skończyło się Bulwarze, który tak naprawdę jest uliczką na dwie krowy nad Korytem.

W historii Zakopanego były oczywiście momenty, kiedy nazwy ulic podlegały zmianom koniunkturalnym: Plac Niepodległości na Adolf Hitler Platz, ulicę Nowotarską na Józefa Stalina. Te i dziesiątki podobnych decyzji wiązały się albo z decyzjami okupantów albo lizusów.

Ale czasy się zmieniają i znów wracają projekty, by zakopiańskim ulicom przydać patronów, nie związanych z Zakopanem, za to słusznych politycznie. Warto to przemyśleć – koniunkturalne zmiany trwają tylko tyle, ile trwa koniunktura. Przemyślni zakopiańczycy dawnych czasów wymyślili na to patent, by tak rzecz – uogólniający: obecna ulica Kościuszki przed pierwszą wojną nazywała się Marszałkowska – w nazwie czczono funkcję marszałka Galicji, nie zaś konkretnego polityka. Potem wymyślono na przykład ulicę Bohaterów Wojny – nie określając, której i Partyzantów – bez precyzowania, jakiej formacji…

Tetmajer, Makuszyński, Orkan, Karłowicz i dziesiątki innych osób, tak blisko związanych z Zakopanem nie podlegają koniunkturom polityczno-społecznym. Warto zachować tę zasadę na stałe.