Tygodnik Podhalański, 22 października 2009

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2009)

Tutaj wersja dźwiękowa

Maciej Pinkwart

Taniec na rurze

 

 

Taplam się w śniegowym błocie po zakopiance, samochodem wozi od koleiny do koleiny, odśnieżałem prawie godzinę auto i wyjazd z osiedla, bo raz przejechał pług i odśnieżając drogę zasypał wjazd na nią, jeden pion centralnego ogrzewania w bloku nie działa, a sześciokrotne zgłaszanie awarii nie wpłynęło na ten stan rzeczy. I uśmiecham się ponuro, bo przypomina mi się stojąca przy drodze reklama jednej z firm produkujących okna, stwierdzająca, że pogoda przestała mieć znaczenie. Autor może spędzał ten czas na Karaibach, akurat w przerwie pomiędzy tajfunami, albo na Malediwach, dokąd nie dotarła ostatnia fala tsunami. To, że przez nowoczesne okna nie wieje wiatr ma oczywiście duże znaczenie, ale na to, że mój ADM nie może się oderwać od stołka i od dwóch tygodni nie potrafi wysłać pana z kluczem francuskim do odpowietrzenia rury, okna już nie pomogą.

Cała nasza nowoczesność, wszystkie wspaniałe zdobycze cywilizacyjne – Internet, telewizja cyfrowa, samochód z GPS-em i wanna z hydromasażem – biorą w łeb w momencie, kiedy wiatr nad Atlantykiem pchnie w naszą stronę chmury, a układ baryczny przegoni je nad kołem polarnym. I wtedy jesteśmy tak samo bezradni jak jaskiniowiec wobec pioruna czy filolog wobec aktualnej tendencji w zapisywaniu gwary góralskiej. To są rzeczy obiektywnie niepokonywalne. W gazetach wciąż panoszy się dutek jako nazwa lokalnej waluty (zamiast dudka), nauczyciele idą do pracy przez Rówień Krupową, by w szkole uczyć dzieci, jak ważną z punktu widzenia fizyki jest równia pochyła, na dawnej narciarni w Szaflarach nadal chcą nam spsedać różne spsęty, a na domiar złego w Nowym Targu na jednej z piwiarni widnieje przedziwna w swej „estetyce” reklama: Harnaś zaproso wos na piwo.

Temu, że góralskie słowo pytoć wyszło z użycia wcale się nie dziwię, bo to w zasadzie rzadkość, żeby dziś kogoś o coś proszono czy do czegoś zapraszano (a takie znaczenie ma ten wyraz). Ale za jakie proso jest to piwo?

Cóż, stare powiedzenie głosi, że należy umieć rozróżnić sprawy, na które się ma wpływ i te, na które wpływu się nie ma. I tymi drugimi, choćby były uciążliwe, się nie przejmować. Do tych ostatnich należy nieżyczliwa pogoda, niekompetentna administracja mieszkaniowa i gwara góralska á la Pyzdra i Kwicoł. Ale zawsze można mieć nadzieję, że jak nas tak miło zaprosają, to nie będą chcieli dutków, i zamiast spsedoć nam piwo – zadbają o nasz spsęt i na Rówieni Krupowej panienki z naszego ADM pokażą nam taniec na rurze. Zimnej.