Tygodnik Podhalański, 17 września 2009

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2009)

Maciej Pinkwart

Świński książę

 

 

W operetce Johanna Straussa „Baron cygański” jeden z bohaterów, Kalman Żupan, nazywany „Świńskim księciem”, wygłasza wartą uwagi prawdę, że jeśli chcesz cierpieć biedę – ucz się, bo bogactwo zdobędziesz nie umiejąc czytać i pisać, tylko zajmując się świniami.

 

Tę prawdę, ujętą przez Aleksandra Gribojedowa w sztukę „Mądremu biada”, znamy od wieków: jeśli chcesz dojść do czegoś w życiu – nie trać czasu na wykształcenie. A jeśli już marnujesz się w szkole czy na uczelni – ucz się tego, co da ci bezpośrednie korzyści. Najlepiej byłoby nauczyć się produkować pieniądze, ale tego wprost nie uczą, kamuflując to pod mało adekwatną nazwą ekonomii. Słowo to o niezwykle pojemnym dziś znaczeniu pochodzi z greckiego oikonomia – oszczędność…

Amerykański mit kariery – od pucybuta do milionera – jest wciąż naszym snem o potędze, choć większość z nas pozostaje w tej karierze raczej bliżej stanowiska startowego, mimo, że mało kto wie, co to jest pucybut. Kto pucuje chińskie adidasy, będące dziś standardem odzieżowym miejscowych milionerów? Chyba ten, co prasuje odświętne dresy…

Na liście najbogatszych i najbardziej wpływowych Podhalan dominują nie ci, którzy zdobyli pieniądze i wpływy dzięki latom studiów i mnogości uczelnianych dyplomów, ale co najwyżej ci, którzy zdobyli dyplomy dzięki wpływom lub pieniądzom… W dodatku, w świadomości społecznej pokutuje zakorzenione przez lata realnego socjalizmu i „władzy ludowej” przeświadczenie, że „magisterek” czy „doktorek” to darmozjad, któremu płacą – kiepsko bo kiepsko, ale zawsze niesłusznie – za myślenie, czyli za nic, i to w dodatku płacą z pieniędzy, pochodzących z prawdziwej, czyli fizycznej pracy innych, tych naprawdę wartościowych.

Przeświadczenie to utwierdzają liczne wywiady z tzw. celebrytami: ci zwykle opowiadają, jak to wagarowali, jak to byli zmuszani do nauki, która im nic nie dała, jak to zdobyli swój pierwszy platynowy krążek za piosenkę, napisaną bez znajomości nut i za tekst, do którego ortografia, gramatyka i zdrowy rozsądek były zbędne. A główne stacje radiowe będą namawiać nas do udziału w konkursach, gdzie będzie można wygrać takie pieniądze, jakich uczciwą pracą nie zarobi się przez kilka lat i przekonywać nas, że z całego tygodnia najważniejszy jest weekend, bo wtedy jesteśmy wolni od okropieństw pracy i nauki…

Właśnie zaczął się rok szkolny. Czy nadal będziemy wmawiać naszym dzieciom, że nauka to wymysł głupawych urzędników, albo sposób na pozbycie się dzieci choć na parę godzin dziennie? Czy uwierzymy, że na końcu tej ciernistej drogi nauki będzie życie ze świadomością, że człowiek wykształcony, może jest biedniejszy od świniarza, ale jednak dumny z faktu, że to co osiągnął w życiu, zawdzięcza sobie, a nie świniom?