Tygodnik Podhalański, 10 września 2009
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2009)
Maciej Pinkwart
O chlebie, ale bardziej o igrzyskach
Wierzbówki już przekwitły i ich nasionka szybują w powietrzu na wyścigi z babim latem, jarzębina się czerwieni i tylko patrzeć, jak będziemy się budzić z temperaturą minus 3 przy gruncie i jesiennymi mgłami, które ograniczą nam perspektywę widzenia tylko do własnego podwórka. A na podwórku trwa nieustanna zabawa.
Kiedy spotkany w więzieniu przez Michała Bałuckiego góralski bandos wędrował z górskich hal za chlebem, zdobycie jakiejkolwiek pracy i jakiegokolwiek zarobku było dla niego i jego rodziny kwestią hamletowskiego być albo nie być. Dziś, gdy jego smutną historię wyśpiewują pijani bądź nostalgiczni rodacy – kwestię chleba, nawet z masełkiem, w większej części terenów Podhala uważa się za historycznie minioną. Stąd też w większym stopniu zajmujemy się teraz igrzyskami.
Zestawienie wszystkich imprez, organizowanych przez lokalne społeczności Podhala, Spisza i Orawy w ciągu całego roku, przekracza wielokrotnie ramy tego felietonu. Zresztą – nie ma potrzeby ich wymieniać, bowiem są niemal identyczne: składają się z mieszaniny folku i popu, inscenizowanych obrzędów i komercji handlowej, prezentacji dorobku wsi, miasta, regionu, oraz elementów konkursowych, zakorzenionych w nieodległej rzeczywistości PRL-u, kiedy to szczytem marzeń było pojawienie się na ekranie telewizora w programie rozrywkowym, teleturnieju czy show pod tytułem „Z wizytą u was”.
Zakopane w tej tradycji tkwi już od lat 30-tych XX wieku, od czasów pierwszych festiwali „Święto Gór”. Po wojnie, kiedy wielka animatorka wydarzeń kulturalnych, ówczesna szefowa Wydziału Kultury Krystyna Słobodzińska we wrześniu 1962 roku zorganizowała pierwszą Tatrzańską Jesień – tradycja ta odrodziła się i rozwinęła. Od 1965 r. w ramach Tatrzańskiej Jesieni odbywał się ogólnopolski, a od 1968 r. - Międzynarodowy Festiwal Folkloru Ziem Górskich. Poza konkursem dużą popularność zdobyły wchodzące w skład Jesieni dni otwartych pracowni artystów plastyków i twórców ludowych, wystawy, kiermasze, konkurs na wiersz o tematyce górskiej, a także Dni Przewodnickie, podczas których można było pod opieką najlepszych przewodników tatrzańskich odbyć wycieczkę na szczyty, na co dzień zwykłym śmiertelnikom niedostępne.
W 1992 roku, z inicjatywy działaczy Związku Podhalan, Tatrzańską Jesień wypreparowano z Festiwalu i od tamtej pory mamy świętowanie na dwu szczeblach – miejskim i powiatowym. Lud zatem się bawi, goście klaszczą i robią zdjęcia, a gdyby ktoś przegapił którąś z imprez, to nic straconego – za kilka tygodni zobaczy ją ponownie w nieco innej scenografii. Do kompletu igrzysk brakuje nam tylko Igrzysk Olimpijskich, ale zapewne i one najlepiej by nam wyszły w kontekście święta oscypka, bartnika, pstrąga, grzyba, cepra i śwarnej góralecki.