Tygodnik Podhalański, 27 sierpnia 2009
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2009)
Maciej Pinkwart
Zagłaskiwanie Zakopanego
Sierpień w Zakopanem znów każe nam zauważyć, że stolica Tatr i same Tatry są w sytuacji kota, zagłaskiwanego na śmierć. Dziennie granicę Tatrzańskiego Parku Narodowego przekracza podobno przeszło 30 tysięcy osób, czyli populacja, która mogłaby stworzyć drugie Zakopane. Niestety, Zakopane jest wciąż tylko jedno i nic nie zapowiada, żeby ten stan rzeczy mógł ulec zmianie. Fiasko poniosły działania przeciwników rozbudowy zakopianki, ohydny spisek internautów, usiłujących zniechęcić społeczeństwo do Górali, tatrzańscy ekolodzy, którzy złośliwie ograniczyli funkcjonowanie kolejki na Kasprowy, skutkiem czego na wjazd czeka się cztery godziny, a można by tylko trzy. Nie pomogło promowanie jeżdżenia w Tatry konnymi fasiągami, ani pokazywanie filmów o tym, jak fatalnie to wygląda z punktu widzenia konia. Nic nas nie zdołało uratować: ci co mieli przyjechać – przyjechali, by sobie na Zakopane chóralnie ponarzekać.
Jednakże utyskiwanie na tłok, brud, chamstwo, złe zaopatrzenie, hałas, nadmiar lub niedobór rozrywek to tylko taka maska – w gruncie rzeczy każdy z malkontentów kocha Zakopane ponad wszystko i chciałby je, jak każdy zakochany, mieć tylko dla siebie, ale jednocześnie chwalić się nim wobec jak największej liczby osób. Ta kwadratura koła jest nierozwiązywalna i irytująca, czego dowodem jest wypowiedź burmistrza Janusza Majchra, który w wywiadzie dla dziennika „Polska” stwierdził, że mieszkańcy są już u kresu wytrzymałości i gdyby przyjechało jeszcze trochę więcej gości, doszłoby do jakiejś tragedii.
Karetki nie mogły dojechać do chorych, w sklepach brakowało towarów (w pogłoski, że na Krupówkach zabrakło piwa, nie jestem w stanie uwierzyć), żeby kupić chleb, trzeba było stawać do kolejki przed siódmą, co za komuny zdarzało się tylko przed świętami kościelnymi, po bilet w Tatry stało się pół godziny przed drzwiami do lasu, a na Giewont wchodziło się w liczących kilka tysięcy osób grupach pielgrzymkowych. Czyli jest dobrze, ale zarazem beznadziejnie, bo najgorsze, co może spotkać człowieka, to dać mu to, o czym marzy - spełnienie marzeń jest jednocześnie pozbawieniem marzeń. A zakopiańczycy zawsze marzyli o tym, żeby w ich mieście było tylu turystów, że można by ich dudkami podzielić się nawet w Nowym Targiem.
Sukces sezonu w Zakopanem zawdzięczamy temu, że jest tu najwięcej na świecie instytucji, zajmujących się promocją: Biuro Promocji Zakopanego, Wydział Kultury i Popularyzacji Zakopanego, Tatrzańska Agencja Rozwoju, Promocji i Kultury, redakcja TVN, radio Zet, radio RMF, Adam Małysz i senator Tadeusz Skorupa. W pewnym stopniu także siły nadprzyrodzone, które zapewniły piękną pogodę.