Tygodnik Podhalański, 6 sierpnia 2009

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2009)

Maciej Pinkwart

Środek sezonu

 

 

Pojęcie sezonu w odniesieniu do Podhala nieco się zdezaktualizowało, bo ruch turystyczny trwa tu cały rok, a dni, w których dałoby się bez kłopotów zaparkować w centrum miasta są równie rzadkie, jak wyborca, zadowolony z tego, na kogo oddał swój głos w ostatnich wyborach. Niemniej jednak wygląda na to, że mimo ustawicznych narzekań zarówno na niedobór turystów, jak i na pogodę dotarliśmy właśnie do środka kolejnego udanego sezonu. Narzekania w tym roku głównie dotyczą deszczu, chłodu i innych kataklizmów meteorologicznych, ale to, jak już kiedyś przypominałem, specyfika terenu: lipiec jest najbardziej deszczowym miesiącem roku w górach.

Włodarze Zakopanego dzielnie walczą z gruzowiskiem, jakie w dziedzinie jakości dróg pozostawiło po sobie zarazem kilka ostatnich ekip rządzących oraz zajadłość tatrzańskiego klimatu i zapewne przed końcem kadencji będą mieli czym się poszczycić, a w każdym razie wpisać do sprawozdań. Ale znacznie trudniej przedstawia się ta sama sprawa w Nowym Targu: bez jakichś radykalnych posunięć urbanistycznych już niedługo nie tylko nie będzie gdzie zaparkować w odległości kilometra od ratusza, ale i przejechać przez centrum miasta będzie można tylko od zachodu do wschodu słońca. Jak poszerzyć ulice będące efektem wyobraźni z przełomu XIX i XX wieku, gdzie postawić samochód w miejscach, które służyły jako parkingi w czasach, gdy triumfy święciły warszawy i syrenki na talony, jak wyeksponować dla turystów perełki architektury i krajobrazu, jak wreszcie zaoferować mieszkańcom tereny spacerowe, corso towarzyskie i miejsce, gdzie chciałoby się i było po co wyjść wieczorem? Zapewne na te pytania już wkrótce usłyszymy kolejne odpowiedzi, wszak w przyszłym roku jesienią mamy wybory samorządowe, a nic tak nie porusza wyobraźni rządzących jak perspektywa pozostania na kolejne cztery lata w ulubionym i tak dobrze wysiedzianym fotelu… Tyle tylko, że warto by rozmowę na te kilka kluczowych tematów podjąć już teraz, póki można normalnie rozmawiać i zanim dyskusja zmieni się w podkładanie świni, z której zrobi się kolejną kiełbasę wyborczą.

Największe miasto regionu powinno przede wszystkim przekształcić się w przyjazne i wygodne miejsce do życia dla swoich 40 tysięcy obywateli, umiejętnie wykorzystać najlepsze w okolicy położenie między wspaniałymi terenami turystycznymi i narciarskimi, a także – co w jednoczącej się Europie ma coraz większe znaczenie – dobrze „sprzedać” swoją siedmiowiekową historię i tradycję, w której liczą się nie tylko lody tradycyjne i prawie prawdziwe adidasy z Szanghaju, do kupienia za 50 złotych plus parking na trawce nad rzeką.

Wiem, że dobrze się to pisze z pozycji obserwatora, gorzej, gdy trzeba to wszystko przekształcić w plany rozwoju regionu i w sztywne ramy budżetu. No, ale wyobraźnia, kreatywność i odpowiedzialność są immanentnymi cechami władzy. Poprawka – powinny być.