Tygodnik Podhalański, 9 lipca 2009
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2009)
Maciej Pinkwart
No, bez przesady!
Muszę trochę posprzątać po swoich felietonach. Chciałbym na początek hurtowo przeprosić wszystkich, których ostatnio obrażałem: sepleniących górali, którzy reklamują w Szaflarach „pikne spsęty” do „spsedania”, dowcipnisiów starościńskich organizujących „homernickie śpasy” jako zawody sprawnościowe stolarzy, miłośników „DuTków na Rówieni Krupowej”, czy ostatnio włodarzy Nowego Targu i Zakopanego, o czym bardziej szczegółowo.
Oplułem podobno urzędników w Urzędzie Miejskim w Nowym Targu, którzy wysłali do mnie list o tym, żebym sobie u nich odebrał list. Pani sekretarz magistratu zapewnia mnie na łamach, że urzędnicy zrobili wszystko zgodnie z prawem. Ależ, Czcigodna Pani, gdybym sądził inaczej, powinienem pisać nie do prasy, tylko do prokuratury! Chodzi mi właśnie o to prawo, które pozwala napisać, że list nieodebrany po siedmiu dniach będzie się uważać za odebrany! Naprawdę nie widać w tym nonsensu? Jeśli ktoś uzna, że nie odebrawszy listu, odebrałem list, to jeśli list ten dotyczy spraw finansowych, to od owego feralnego siódmego dnia urząd może mi zacząć naliczać odsetki. A obywatel ma prawo wyjechać w siną dal na dowolnie długo, zaś nie posiadając rodziny czy uczynnych sąsiadów nie będzie zgoła wiedział, że takowa mądra korespondencja na niego czeka! Jeśli zaś mogę raz i za darmo upoważnić kogokolwiek do odbierania za mnie listów w Urzędzie to tylko się cieszę i dziękuję za tę wiadomość – musiałem źle zrozumieć osobę, która poinformowała mnie inaczej, przepraszam. Na marginesie dodam, że pierwsze zawiadomienie w sprawie podatków za nowe mieszkanie, wysłano mi na adres starego…
Wiceburmistrzowi Zakopanego Wojciechowi Solikowi dziękuję za lekcję dziennikarstwa, której mi udzielił na łamach urzędowej strony w „Tygodniku” – uczyć się warto od każdego i do późnej starości. Ja naprawdę nie uważam, że Pańskie decyzje odnośnie do stawiania słupków na zakopiańskich chodnikach są próbą zjednywania sobie wyborców – sądzę, że jest wprost przeciwnie. Dramatyczny argument, że gdyby w miejscu słupków, które na Pardałówce skosił pirat drogowy stali piesi, to byłaby masakra - jako żywo przypomina dialog z „Misia”:
Kierowca: Wczoraj jechałem tędy. Tych domów jeszcze nie było!
Szczupak: Tak mówicie? A gdyby tutaj staruszka przechodziła do domu starców, a tego domu wczoraj by jeszcze nie było, a dzisiaj już by był, to wy byście staruszkę przejechali, tak! A to być może wasza matka!
Kierowca: Jak ja mogę przejechać matkę, jak moja matka siedzi z tyłu?
Jestem bardzo wdzięczny za to, że od Pana Burmistrza dowiedziałem się, ile to rzeczywiście słupków ograniczyło ostatnio swobodę parkowania na ulicach. Ta wiedza jednak nie przekonała mnie, że słupki są lepsze od znaków zakazu parkowania i że to jest estetyczne. Ale korzystając z przyznanego mi przez Pana Burmistrza prawa do przesady, właściwej felietonistom, podziwiam wiarę władz Zakopanego w to, że słupki na chodnikach pomogą w zwiększeniu bezpieczeństwa pieszych, co nie udało się w czasach, gdy słupki stawiały poprzednie władze. Nadal przesadzając – widać dokładnie, jak w ostatnich czasach dobrze dzieje się w Zakopanem i pieszym, i kierowcom.
Natomiast zgadzam się w stu procentach, że mieszkańcy Zakopanego, a także ich goście będą się cieszyć z ukończonych remontów dróg, bez względu na to, z jakiego powodu – i dodam od siebie – w której kadencji – zostały one wykonane. I za co należą się słowa uznania. Nie, nie przesadziłem.