Tygodnik Podhalański, 19 marca 2009
Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2009)
Maciej Pinkwart
Przez de
Zima będzie się lada dzień zabierać i dopiero zobaczymy, jakeśmy się przez te kilka miesięcy wzbogacili: w dudki (przez „de”) na wyciągach i w pensjonatach, w puszki po piwie i foliowe reklamówki koło bloków, w skorodowane podwozia i porysowane karoserie w samochodach, w wełniane swetry z waty, czapki-uszatki z zabawnymi kutasikami, w których nie sposób się pokazać dalej niż kilometr od Krupówek, wreszcie w zimowe zdjęcia, które będą towarzyszyć nam w czasie wiosennych wieczorów w Gdańsku, Lloret del Mar i Podkowie Leśnej.
Potem znów zakwitną goryczki, a my pójdziemy wysoko, by z góry spojrzeć na smog nad Zakopanem, który miała zlikwidować geotermia, ale jakoś nie zlikwidowała, nawet na Giewoncie (jeśli się tam dopchamy przez tłum taki, jak w Muzeum Watykańskim) poczujemy swąd spalin, których miało nie być po wprowadzeniu katalizatorów, ale jakoś są dalej, spróbujemy zaparkować w centrum miasta, ale okaże się, że najbliższy parking jest w Witowie, a i to płatny, choć nie strzeżony, mimo że w Zakopanem miały powstać podziemne, ale jakoś nie powstały. Potem nadejdzie jesień i gazety znów zapełnią hiobowe przepowiednie na temat końca narciarstwa w Zakopanem, bo ten i ów właściciel gruntu zapowie przez dziennikarzy, że właśnie zwiózł materiał na budowę płotu, który rychło postawi w poprzek trasy zjazdowej, no i trzeba będzie mu zapłacić więcej, żeby z tego zrezygnował, zima znów przyjdzie dopiero na święta, na które znów wydamy więcej niż w ubiegłym roku, mieliśmy wydać mniej, no, ale jakoś znów nie wyszło.
Ale…
Jeśli nic szczególniejszego się nie wydarzy, to pod koniec 2010 roku powinny w Polsce odbyć się wybory samorządowe. Oczywiście, mamy to już przećwiczone i wcale nas nie zdziwią kandydatury te, co zawsze, partie te, co zawsze i obietnice te, co zawsze. Lista obietnic przedwyborczych jest od lat constans, więc w zasadzie nie trzeba wymyślać nic nowego, co ułatwi kampanię. Wymawianie byłym burmistrzom, że ich nie spełnili mija się z celem, bo przecież na wszystko będzie jedna odpowiedź: kryzys. W tej kampanii będziemy słyszeć o sposobach na wyjście z kryzysu: zrobić w Zakopanem Olimpiadę, zbudować nowe hotele i sklepy, ściągnąć więcej ludzi i ich pieniędzy. Upraszczając: jedynym sposobem na NASZ kryzys jest transfer ICH pieniędzy do NAS. ONI to władze i turyści. MY to ja i moi wyborcy, sponsorzy i kumple. Działa prosto i skutecznie jak piramida finansowa, albo jak komunizm: zabieramy innym i dajemy naszym.
Niestety, w praktyce sprawdza się rzadko, bo ci inni myślą tak samo i oni z kolei chcą nas wydudkać. Przez de.