Tygodnik Podhalański, 26 lutego 2009

 

Tutaj skan artykułu

Inne komentarze w Tygodniku Podhalańskim (2009)

Maciej Pinkwart

Minispódniczka

 

W ramach pomocy antykryzysowej Zakopane pożyczyło ostatnio biedniejszej Rabie Wyżniej swoich krupówkowych protestantów, by zapewnić społeczny głos w ostatnim punkcie porządku dziennego sesji Rady Miejskiej. Społeczny głos zajął się niezwykle dla mnie ciekawym problemem noszenia minispódniczki w pracy.

W dobie kryzysu sprawa ta napawa głębokim optymizmem, za co powinniśmy wszyscy być głęboko wdzięczni, przede wszystkim tym, co na sesji podnieśli ten problem. Po pierwsze, sytuacja Raby Wyżnej musi być nadzwyczajnie dobra, jeśli taka kwestia zajmuje na posiedzeniu samorządu tyle czasu. Po drugie – na sesji ujawniono, że Raba Wyżna parę lat temu nadała honorowe obywatelstwo Kazimierzowi Marcinkiewiczowi, byłemu premierowi i pieszczochowi PIS-u (kto powiedział słowo „wazelina”?), a teraz wysunięto postulat, żeby mu je odebrać, bo ma romans i dla młodszej kobiety zamierza porzucić starszą żonę i młodsze dzieci. Rząd i starszego prezesa PIS-u porzucił już wcześniej. Nie jestem do końca zorientowany, jaki te dwie sprawy mają związek, bo chyba pan Kazimierz nie ma romansu z panią wicewójt? Po trzecie wreszcie – fakt zajmowania się na sesji strojem urzędniczki i twierdzenie, że obraża on moralność i uczucia religijne sygnalizuje zbliżanie się halnego wiatru, który może zakończy dokuczające nam ostatnio śnieżyce i mrozy.

Oczywiście, co do minispódniczki jestem za, a nawet przeciw. Zasadniczo rozstrzygające w tej kwestii powinno być tylko jedno: czy pani wicewójt ma uprawnienia, by ją nosić, czy nie. Niestety, nie mam zaszczytu, ani przyjemności być w tej sprawie ekspertem. W Rabie Wyżnej znam tylko Wandę Czubernatową, która może nosić co chce, a i tak ją bezgranicznie podziwiam. Natomiast desant zakopiańczyków w Rabie wywołał ważny temat, który od lat powoduje dyskusje znacznie dłuższe niż spódniczka pani wicewójt. Jednym w stroju urzędników przeszkadza minispódniczka wicewójciny, innym wyłachane dżinsy na tyłku wójta, a mnie najbardziej irytuje facet z telewizji, który pcha się z kamerą na scenę w czasie koncertu, ubrany w dresy i brudne adidasy, pętając się między muzykami we frakach i ciemnych sukniach.  Niestety, jestem świadom tego, że ani estetyki, ani dobrego smaku, ani dobrego wychowania nie da się zapewnić poprzez najbardziej nawet restrykcyjne przepisy. A mundury służbowe urzędników państwowych odeszły na emeryturę wraz z C.K. Mateczką Austrią w 1918 r.

Tak czy inaczej, Raba Wyżna, a jej pani wicewójt w szczególności, są winne Zakopanemu wdzięczność za wspaniałą, darmową promocję, co w dobie kryzysu ma szczególne znaczenie.

Znajomy kioskarz w Zakopanem skomentował mi kwestie ekonomiczne tak: Jaki kryzys? Kryzys to mają w Ameryce, a u nas, proszę pana, to nie jest kryzys, tylko dziadostwo…