Publikacje Macieja Pinkwarta
Dość szybko sprzedał się cały 10-tysięczny nakład pierwszego wydania i "Kraj" przystąpił do drugiego, w którym nie zrobiłem żadnych zmian. A pieniądze dostałem nowe, jakieś 75 procent pierwszego honorarium.... Tylko okładka była gorsza - pierwsza wyraźna i lakierowana, druga - szaro-sepiowa, kartonowa. Im dalej szło w głąb lat osiemdziesiątych, tym gorszy był druk i papier. Dla zmyłki chyba, albo z bałaganu na stronie tytułowej zachowali datę 1983, i dopiero w stopce na końcu podali właściwą - 1985. Tym razem nakład wyniósł już 20 tys. egzemplarzy.
Śmiać mi się chce... Ile razy wspomina się te kosmiczne wręcz z dzisiejszego punktu widzenia nakłady książek z czasów komuny, tyle razy krytycy - coraz młodsi... - tamtych czasów mówią, że to po pierwsze pewno nieprawda i propaganda, a po drugie ten nakład robiły przymusowe zakupy przez biblioteki. Ile komunistycznych bibliotek mogło zakupić książkę nieznanego autora o sanacyjnym generale? Ludzie po prostu czytali, książki były kiepsko wydane, ale tanie, i szeroko dostępne. Tanie... pierwsze wydanie Zaruskiego, z 1883 r. kosztowało 80 ówczesnych złotych. Dwa lata później - 120. Jakiś czas później w księgarni cena była już przebita na 2000... Inflacja szalała...
11,5 x 16 cm, 166 stron, okładka kartonowa w sepii, ilustracje cz.-b w sepii., Wydawnictwo PTTK "Kraj", Warszawa-Kraków 1983